Lepiej niż w prareferendum

Monika Mazur jest tegoroczną maturzystką. W prareferendum europejskim, które odbyło się w Prudniku pod koniec kwietnia, głosowała przeciw.
- Teraz jestem za - powiedziała nam w lokalu wyborczym w gimnazjum nr 2, gdzie przyszła oddać głos. - Przemyślałam sobie to wszystko i zmieniłam zdanie. Spora w tym zasługa moich nauczycieli, którzy przedstawili nam rzetelnie wszystkie plusy i minusy przyłączenia do Unii.

W Mieszkowicach frekwencja wyniosła w sobotę 5 procent, w niedzielę koło południa przekroczyła 40 procent.
- Myślę, że do wieczora będzie lepiej niż na prareferendum, kiedy głosowało 44 procent wyborców - powiedział nam Jacek Łupiak, szef komisji wyborczej.- Teraz głosować przychodzili nawet tacy, którzy nigdy wcześniej nie interesowali się żadnymi wyborami, ani do samorządu, ani do parlamentu.
W Niemysłowicach, gdzie w sobotę głosowało 10 procent wyborców, w niedzielę po godzinie 15.00 frekwencja przekroczyła już 50 procent (podczas prawyborów 33 procent). Podobny wynik odnotowano w tym samym czasie w Prudniku, w lokalach wyborczych w II LO i Liceum Medycznym (podczas prawyborów frekwencja wyniosła w obu obwodach po niecałe 18 procent).

Najwyższą, bo ponad 78-procentową frekwencję odnotowano już w sobotę w prudnickim areszcie śledczym, gdzie prawyborów nie było. Więźniom zależy na przyłączeniu Polski do Unii, bo liczą na to, że zostanie wówczas ogłoszona amnestia.
W Głuchołazach prawybory odbyły się zaledwie dwa tygodnie temu, a frekwencja wyniosła wówczas około 22 procent. W sobotę do urn poszło 19 procent mieszkańców. W niedzielę komisje nie chciały zdradzać wyników szczątkowych przed zamknięciem lokali wyborczych, ale dowiedzieliśmy się, że frekwencja jest dużo wyższa niż poprzedniego dnia i na pewno przekroczy co najmniej dwukrotnie tę z prareferendum.
- W niedzielę dowoziliśmy też do lokali wyborczych dużo osób niepełnosprawnych, które w prawyborach nie głosowały - informuje Halina Aksamit, urzędnik wyborczy z Głuchołaz.