Ludzie są jak nietoperze

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
- Gdyby nie ten budynek, teraz stalibyśmy na przystanku - mówią nastoletni mieszkańcy Tarnowca w gminie Lubsza.

Eksperyment rozpoczął się na początku października. Opu-szczony budynek szkoły, z którego uczniowie zostali przeniesieni do pobliskich Mąkoszyc, mógł podzielić los podobnych obiektów w gminie, które stoją puste, bo nikt nie chce ich kupić. Tym razem wójt zdecydował się jednak na oddanie obiektu miejscowej młodzieży.
- Dla wiejskiej społeczności to jest szok, że oddaje się budynek i nie stawia tu żadnego nadzorcy - mówi Jacek Stanisławski, jeden z kilku dorosłych mieszkańców, który zgodził się formalnie objąć pieczę nad obiektem.
Dawna szkoła ożywa teraz popołudniami. Większość pomieszczeń stoi jeszcze pustych, ale niektóre młodzież zagospodarowała: na siłownię, salę do ping-ponga, minikawiarenkę internetową.
- Komputer był jeszcze 4 dni temu - opowiada Łukasz Uhryn, gimnazjalista, który jest nieformalnym szefem obiektu. - Dogadałem się ze znajomym i zgodził się nam dać komputer, który mieliśmy spłacić za 4 miesiące. Ale ludzie zaczęli gadać, że to ja na nim zarabiam, że lepsze części zabrałem do swojego domowego komputera. Dlatego go oddałem - mówi Łukasz.

Najbardziej doskwiera im ludzkie gadanie. - Dorośli myślą, że ze szkoły zrobiliśmy sobie melinę, palimy tu i chlejemy - mówi Tomasz Zastawny. - Ludzie są jak nietoperze: nie widzą, ale się czepiają - podsumowuje Uhryn. Opinie krążące po wsi są dla nich krzywdzące, bo czują się tu prawdziwymi gospodarzami. Posprzątali w szafach, znieśli stare meble do jednego pomieszczenia, założyli alarm, opracowali regulamin.
- Postawiłem warunek, że w szkole nie może być alkoholu, papierosów i żadnych innych używek - podkreśla wójt Wojciech Jagiełłowicz. - Nie chcę zapeszać, ale wydaje mi się, że to ciekawa inicjatywa i warta propagowania w innych miejscowościach. Bo tam, gdzie dorośli coś prowadzą, to "ścigają" młodzież, a jak młodzi ludzie mają ścisły nadzór, to lubią robić na złość - wyjaśnia wójt i dodaje, że podobne plany chce zrealizować w opuszczonej świetlicy w Myśliborzycach.
Młodzież z Tarnowca zapewnia, że warunki postawione przez wójta są spełniane.

- Dorosłym imprezy kojarzą się z piciem, ale tu tego nie było - podkreśla Łukasz. Przypomina, że podczas pierwszych dyskotek przyjeżdżali tu młodzi ludzie z innych miejscowości i próbowali przynosić piwo. - Pokazaliśmy im regulamin i wyprosiliśmy - mówi gimnazjalista. Chłopcy przyznają, że teraz dyskotek już nie robią. Większość woli posłuchać muzyki, niż tańczyć.
Dodają, że przydałby im się stół bilardowy i szukają sponsorów. Bo ping-pong po dwóch miesiącach wszystkim się już znudził. Zapał, który pojawił się w pierwszych tygodniach, też już nieco ostygł. - Chodzą słuchy, że chcą nam to zabrać - mówią chłopcy.
- Wszystko zależy, kogo spotkają na swojej drodze. Bo młodym ludziom łatwo jest podciąć skrzydła, a starsi nie bardzo potrafią wyobrazić sobie takie działania - mówi Stanisławski. Opowiada, że brał udział w szkoleniu w Turawie dla sołectw, które przystąpiły do programu "Odnowa wsi". - To, co tutaj się dzieje, zyskało aprobatę działaczy z całego województwa - podkreśla.
Mimo że był jednym z tych dorosłych, którzy wzięli na siebie odpowiedzialność za budynek, to w szkole pojawia się sporadycznie. - Pytam, w czym im trzeba pomóc, co można załatwić w gminie. Chciałbym, żeby poparli ich dorośli, bo projekt odnowy wsi nie polega na działaniach młodzieży, ale wymaga zaangażowania całej miejscowości - mówi Stanisławski.

Zwolennikiem "centrum młodzieżowego" - jak o tym miejscu zaczynają mówić młodzi gospodarze - jest też sołtys Ryszard Gawroniuk, choć Łukasz przypomina, że sołtys przekonał się do tego pomysłu dopiero po kilku tygodniach: - Pewnie, że lepiej tak, niż miałoby to stać puste i niszczeć. A jeżeli będzie jeszcze komputer, to będzie coś! - mówi Gawroniuk. Teraz codziennie przychodzi i zapala w kotłowni. - Ogrzewanie to największy skarb tej szkoły. Wystarczy przycisnąć guzik i kaloryfery są ciepłe. I to też ludzi boli, bo w wielu działających szkołach nie ma takiej elektroniki - podkreśla Uhryn.
Niewykluczone, że elektroniki wkrótce przybędzie. - Staramy się o kawiarenkę internetową, którą mielibyśmy otrzymać w ramach programu wdrażanego przez SLD - mówi wójt Jagiełłowicz. - Rozmawiałem w tej sprawie z posłanka Aleksandrą Jakubowską i myślę, że jest to bardzo realne - dodaje wójt. - Bardzo chciałbym, żeby wieś nie była kojarzona z kaczkami, ale z nowoczesnymi technologiami - mówi Łukasz Uhryn, zafascynowany komputerami i internetem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska