Rozmowa z Mają Kotalą, która od ponad czterech lat walczy z ubóstwem menstruacyjnym w Afryce Wschodniej i realizuje program edukacyjny Sewing Together
W 2018 r. stworzyła Pani niezwykły projekt, Sewing Together. Docelowo kobiety uczestniczące w tej inicjatywie mają być w stanie prowadzić własny krawiecki biznes. Czy może Pani opowiedzieć coś więcej o tym przedsięwzięciu?
Sewing Together to program, którego celem jest niesienie pomocy kobietom w Afryce Wschodniej poprzez aktywizację zawodową i wsparcie na drodze do niezależności. Samodzielnie uczę Afrykanki – nie tylko szycia, ale również wszystkich elementów mody: od projektowania i wycinania, poprzez marketing, na fotografii skończywszy. Dzięki Sewing Together zostało już przeszkolonych prawie 100 kobiet, z czego ¼ znalazła zatrudnienie w branży. Program miał już swoje edycje w Ugandzie, Kenii, Tanzanii oraz na Madagaskarze. Realizowałam go we współpracy z lokalnymi fundacjami.
Działania Sewing Together bazują na projektowaniu i tworzeniu innowacyjnych kolekcji, dostępnych w polskim sklepie charytatywnym, który działa online. Całe dochody ze sprzedaży tworzonych w ten sposób produktów przeznaczam na utrzymanie szkoły w Kenii i niesienie pomocy jak największej ilości kobiet. Sama utrzymuję się głównie z oszczędności, dobroci ludzi i współpracy z NGO.
W Sewing Together jest Pani zaangażowana już od czterech lat. Skąd pomysł na to, żeby pomagać Afrykankom?
To pytanie zadaje mi bardzo dużo osób i dopiero niedawno poznałam na nie odpowiedź. Miałam ogromne szczęście w swoim życiu, na które też ciężko pracowałam, ale w 2018 roku doszłam do takiego momentu, kiedy to sobie uzmysłowiłam i zaczął się proces wdzięczności. Mam wrażenie, że jak człowiek doznaje takiej przemiany i zaczyna być wdzięczny za wszystko, to naturalnie pragnie czegoś więcej, aby móc czuć to wspaniałe uczucie, jakie wiąże się z niesieniem pomocy drugiemu człowiekowi. Jeśli zaczniemy doceniać to, co mamy, przestaniemy chcieć więcej i pragniemy się dzielić. Ja miałam ogromne szczęście doświadczyć tej przemiany już w wieku 28 lat i tego też życzę czytelnikom oraz czytelniczkom.
Jak to wszystko się zaczęło?
Samo Sewing Together powstało po tym, jak zrobiłam sobie rachunek sumienia i postawiłam na to, na czym znam się najlepiej, czyli na modę. Dzielę się całą swoją wiedzą i doświadczeniem. Początki nie były łatwe, nikt nie chciał ze mną współpracować , ludzie pukali się w czoło i pytali: „Na co komu takie coś?”, ale to przecież aktywizacja zawodowa. Dzięki szyciu kobiety mogą zarobić swoje pierwsze pieniądze, za to znów kupić jedzenie.
Jestem upartą osobą. Gdy tylko pojawiło się światełko w tunelu i miejsce, gdzie mogłam zacząć działać, – a była to Uganda, – wyjechałam. Niestety ten kraj nie należy do najłatwiejszych do życia i prawie się poddałam. Teraz, blisko 5 lat później, cieszę się, że początki były trudne, bo tylko nauczyły mnie, jak być silnym i cierpliwym człowiekiem.
W 2020 r. stworzyła Pani projekt edukacyjny w Mombasie (Kenia). Na czym on polega?
Sewing Together to mój autorski program edukacyjny, adaptowany do potrzeb miejsca, w którym aktualnie pracuję. Z wybraną organizacją pozarządową wspólnie ustalamy cele, a ja potem działam. Jednak Mombasa to moje miejsce, gdzie mieszkam, uczę i robię na swoich warunkach to, w co wierzę. Wynajęłam tutaj domek, gdzie z dużego pokoju stworzyłam mini szkołę. To tutaj wraz z kobietami, moimi uczennicami, każdego dnia staramy się zmienić świat na lepsze i pokazać, jaki potencjał mają kraje afrykańskie. Robimy to, tworząc kolekcje, które łączą ze sobą afrykańskie wyroby z sylwetką kultury zachodniej, nadając tym produktom ponadczasowy i oryginalny styl.
W marcu tego roku planuje Pani odbyć Rajd Victoria, którego trasa przebiega przez Kenię, Ugandę, Rwandę i północną Tanzanię. Ma on na celu walkę z ubóstwem menstruacyjnym. W jaki sposób zamierza Pani osiągnąć swój cel?
Odkąd przeprowadziłam się do Kenii, wielokrotnie nie miałam możliwości zakupu podstawowych produktów higienicznych w sklepach. Zgłębiając ten temat, dowiedziałam się, czym jest ubóstwo menstruacyjne. W Kenii ma ono dwa wymiary: to brak dostępu do środków higienicznych oraz fakt, iż wiele kobiet na środki higieny osobistej po prostu nie stać. Żeby im pomóc, planuję rajd po Afryce Wschodniej o nazwie Victoria. Podczas tego wydarzenia będę szkolić kobiety z szycia podpasek wielorazowego użytku.
W rajdzie Victoria nasza załoga nie będzie ścigać się z czasem, ale walczyć o ilość kobiet, którym możemy pomóc. W planach mamy zakup 10 maszyn, na których przeszkolimy z szycia podpasek wielorazowego użytku setki Afrykanek. Maszyny pozostaną w wybranych przez nas miejscach, które odwiedzimy podczas tej 1,5-miesięcznej wyprawy. Startujemy 23 marca bieżącego roku.
Czy może Pani powiedzieć coś więcej na temat ubóstwa menstruacyjnego w Afryce Wschodniej? Jak dużą skalę przybrał ten problem?
Zestaw podpasek kosztuje 1 dol., a średnia kwota wydawana na żywność przez kenijską rodzinę to 1,90 dol. dziennie. Brak odpowiedniej edukacji powoduje, że młode dziewczyny wymieniają się brudnymi podpaskami albo używają niehigienicznych form, takich jak liście, pióra, papier czy nawet piasek, byle nie przestawać chodzić do szkoły podczas miesiączki. Często dochodzi nawet do wymiany stosunku seksualnego za paczkę podpasek. Pozbawione właściwej edukacji młode dziewczyny wymieniają się brudnymi podpaskami tylko i wyłącznie po to, by móc pójść do szkoły. Dla mnie to znak, że chcą edukacji i chcą zmian, ale nie zawsze mają ku temu możliwości.
Idea walki z ubóstwem menstruacyjnym poprzez danie kobietom narzędzi, aby stały się samowystarczalne, od razu skradła moje serce. Czy same mieszkanki Afryki odnoszą się do niej równie entuzjastycznie? A może trzeba je dłużej przekonywać do szycia podpasek wielokrotnego użytku?
Nie będę ukrywać, że kobiety wyrażają swoje obawy. Pytają, czy to będzie przeciekać i jak będą to prać, ale ta niepewność zazwyczaj towarzyszy kobietom, które mieszkają w mieście i mają dostęp do jednorazowych podpasek. Ja skupiam się na kobietach, które nie mają nic. Nie mają nawet możliwości użycia skrawka materiału czy gazy. Te kobiety patrzą na nasze podpaski jak na wybawienie, wyjście z poczucia wstydu i szansę na lepsze jutro.
Z jakimi przeciwnościami mierzyły się kobiety, które chciały wziąć udział w Sewing Together?
Głównym powodem, dla którego ktoś nie przystępuje do mojego kursu (nota bene darmowego) jest odległość. Dziewczyn nie stać na to, by dojeżdżać codziennie do szkoły. Ja też nie mogę pozwolić sobie na to, by płacić im za transport. Są dziewczyny, które potrafią iść 1,5h dziennie w jedną stronę tylko po to, by być na zajęciach. Ale bardzo utrudnia im to wypełnianie obowiązków domowych. Z czasem rezygnują.
Podczas swojej zeszłorocznej wizyty w Tanzanii zauważyłam, że mężczyźni w tym kraju często są odpowiedzialni za robienie interesów z turystami, pracują jako przewodnicy, zajmują się sprzedażą i serwowaniem jedzenia. Kobiety niejednokrotnie wykonują prace, które nie wymagają kontaktu z cudzoziemcami, np. gotują. Barierę stanowi także brak znajomości języka angielskiego. Co można zrobić, aby pomóc Afrykankom wyjść z cienia?
Fakt – w Tanzanii ciężko jest z językiem angielskim i mężczyznom i kobietom. Kenia jest inna – tutaj każdy przechodzień potrafi mówić w dwóch lub trzech językach: suahili, angielskim i plemiennym. W Kenii, która jest bardzo droga, podstawę zmian stanowi edukacja. Natomiast w Tanzanii po 13. roku życia zmiana jest prawie niemożliwa. Trzeba dać tym ludziom szansę. Oni nie zdają sobie sprawy z tego, że można żyć inaczej. Nie powinniśmy też narzucać im myślenia „białego człowieka”, ale tłumaczyć im nasze pobudki i dać im możliwość wyboru.
Połowa starszych osób w Polsce nie mówi po angielsku, bo za czasów komunizmu nie było możliwości wyjazdów za granicę. Wśród Polaków pokutowało myślenie „Na co mi ten angielski?”. W takich krajach jak Tanzania myśli się podobne – ważniejsza jest praca w polu niż nauka, bo praca pozwala coś zjeść, a za szkołę trzeba dużo płacić, więc dostęp do niej mają tylko wybrani. Sam system edukacyjny też wymaga reformy, gdyż bazuje on na zasadzie „ZZZ”: „zakuć, zdać, zapomnieć” plus jeszcze jedno Z – jak „zero tłumaczeń”.
Dzieciaki tak jak tabliczki mnożenia uczą się każdego przedmiotu, ale nie rozumieją, skąd wiemy, że ziemia jest okrągła. Ona po prostu taka jest. W ten sposób tworzymy kontrolowany naród. I koło się zamyka. Rozwiązaniem jest wysyłanie dzieci do prywatnych szkół lub tworzenie inicjatyw, które są darmowe i pozwalają na wybór lepszego życia.
Współpracuje Pani z polskimi i zagranicznymi markami modowymi oraz kosmetycznymi: z River’s Heart, Iossi czy Resume Copenhagen, a także z mediolańskim sklepem Antonioli. W jaki sposób firmy ze świata mody i pielęgnacji zaangażowały się w niesienie pomocy kobietom z Afryki Wschodniej?
Jeśli chodzi o marki modowe, dostajemy od nich ścinki i pozostałości po produkcji z ich kolekcji. To z nich szyjemy podpaski wielorazowego użytku. Minimalizuje się przez to nasz koszt produkcji i jesteśmy wstanie pomóc większej liczbie kobiet. Współpraca z Iossi pozwoli nam za zakup maszyn. River’s Heart jest naszym partnerem. Bardzo mnie to cieszy, bo świadczy to o tym, że świat potrafi się jednoczyć i pomagać sobie wzajemnie. Jak się okazuje, można tak jak ja być dziewczyną z Chorzowa i dostać pomoc z USA, Medalionu lub jeszcze innego kraju. Często nie potrafię uwierzyć w to, że nawet nie znam osób, które mi pomogą. One po prostu wierzą w mój cel.
Jak można wesprzeć Pani inicjatywy?
Możliwości jest bardzo wiele. Uważam, że każdy powinien pomagać tak, jak może, np. robiąc zakupy w naszym sklepie charytatywnym, gdzie aktualnie dostępne są kolekcje LOVE z Kenii oraz druga, dziecięca, z Madagaskaru. Można także wpłacić datek na naszą Zrzutkę, której celem jest zebranie funduszy na tworzenie podpasek wielorazowego użytku. Z mojego punktu widzenia każda dotacja jest „karibu”, co w suahili znaczy „mile widziana”. Pomoc teoretyczna też bardzo by mi się przydała. Na razie jestem ze wszystkim sama i bardzo zależy mi na tym, żeby to zmienić. Zapraszam również do bezpośredniego kontaktu i rozmowy.