Mam i pomagam

Redakcja
Andrzej Duda, właściciel firmy budowlanej "Polbau", nominowany w kategorii "Biznes".

- Firma powstała w 1989 r. Chyba już fakt, że w zmieniającej się polskiej rzeczywistości gospodarczej udało się przetrwać tyle lat, można uznać za sukces?
- Tak, ale na pytanie, co jest moją największą porażką - też odpowiedziałbym, że Polbau. Trzy firmy, tworzące koncern i razem blisko 2800 ludzi. W Polsce, Niemczech i Finlandii mamy w sumie 80-90 placów budów, a zrealizowanych inwestycji jest ok. 500. I to jest jeden wielki obszar kłopotów, które sam sobie wziąłem na głowę. Przewinęło się przez "Polbau" kilkanaście tysięcy ludzi. W przeciwieństwie do wielu polskich miliarderów, którzy tylko obracają kasą, my tworzymy miejsca pracy. I to uważam za największe osiągnięcie. Ludzie mają pracę. Bezpieczną, godną, dobrze opłacaną i mają perspektywy.

- Perspektywy? Przecież budownictwo w Polsce od lat przeżywa kryzys.
- Długo byliśmy skoncentrowani głównie na rynku niemieckim, tam zaczynaliśmy i do niedawna tam pracowaliśmy na największych budowach, jako podwykonawcy. Niestety, te czasy już minęły. Dziś na rynku niemieckim mamy ok. 1300 ludzi, a od zeszłego roku jesteśmy na rynku fińskim, budujemy Finom elektrownię jądrową i co najmniej do 2009 r. mamy co robić. Ale przede wszystkim otwieramy się na rynek polski. Moim zdaniem, kryzys w polskim budownictwie już mija. Mamy coraz więcej zamówień. Działamy w Polsce południowej, w województwach dolnośląskim, śląskim i w Małopolsce. Niestety, przykro to powiedzieć, ale w Opolu w tej branży niewiele się dzieje.

- "Polbau" jest przedsiębiorstwem w stu procentach polskim. Nie chce się pan wiązać z obcym kapitałem?
- Chętnie wziąłbym zagranicznego partnera, ale oni mnie nie potrzebują, bo i tak zachodnie firmy opanowały nasz rynek. Polskie prawo nie chroni swoich firm i to ono rozłożyło nasze budownictwo. W przetargach, gdzie zaangażowane są publiczne pieniądze, powinien być obowiązek uczestnictwa polskiego podmiotu. Gdyby tak było, byłbym dobrą damą do wzięcia. Na razie tak nie jest, ale jestem optymistą.

- Założył pan Fundację Potrzebującym Polbau. Po co? Żeby sobie samopoczucie poprawić?
- Jeżeli jest kasa, trzeba się nią dzielić. Sam ciężko chorowałem, cudem wróciłem do zdrowia i wtedy jeszcze zdwoiłem wysiłki, żeby pomóc innym. Robimy to bardzo spontanicznie. Kiedy pieniędzy potrzebują szpitale, im dajemy, na przykład kupiliśmy cztery karetki reanimacyjne, dwie jeżdżą w Opolu, jedna w Strzelcach i jedna w Nowym Targu. Sponsorujemy szpital w Krakowie Prokocimiu, w którym leczona jest ta nasza Angelika, chcę też wesprzeć finansowo poszkodowanych w katowickiej katastrofie. Od początku istnienia firmy na te różne formy pomocy przeznaczyliśmy już ok. 4 mln zł. Tu nie chodzi o przepustkę do nieba, ja wolę mieć i pomagać, niż być skazanym na pomoc.

- Ma pan czas, żeby odpoczywać?
- W zeszłym roku byłem na Alasce i szybko musiałem wracać, bo odciąć od firmy się nie da.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska