Marcin Adamczyk z MKS-u Kluczbork ma odmę płucną

fot. Mariusz Matkowski
Marcin Adamczyk (przy piłce) wierzy, że szybko wróci do zdrowia, regularnych treningów i gry.
Marcin Adamczyk (przy piłce) wierzy, że szybko wróci do zdrowia, regularnych treningów i gry. fot. Mariusz Matkowski
Marcin Adamczyk nie wrócił z drużyną MKS-u Kluczbork ze Świnoujścia. Trafił bowiem do szpitala w Kamieniu Pomorskim.

Na razie trener Grzegorz Kowalski nie może brać go pod uwagę przy ustalaniu składu.

- Leżę w szpitalu i odpoczywam - mówi Adamczyk, który stara się nie tracić dobrego humoru. - Teraz już dobrze się czuję, choć przeszkadza mi dren założony do płuc. To jedyny ból, który mi dokucza. Mam małą dziurkę między żebrami.

Zawodnik przyznaje jednak, że trochę się wystraszył.
- Dla mnie odma płucna to był zupełnie nieznany temat - mówi Adamczyk. - Nic o niej nie wiedziałem, nie zdawałem sobie sprawy czym może grozić. A w skrajnych przypadkach jest ona nawet groźna dla życia. U mnie tak dramatycznie nie było.

Skąd więc u sportowca ta choroba?
- Prawdopodobnie jest ona wynikiem niedoleczonego przeziębienia, które przechodziłem - mówi piłkarz. - Sportowcom, którzy mają wiele wysiłku, zdarza się ona częściej niż zwykłym ludziom. Podczas piątkowego treningu miałem mocny kaszel, ale myślałem, że szybko przejdzie. W sobotę rano czułem się już bardzo źle. Dusiłem się, byłem słaby. Szybko wezwano pogotowie i wylądowałem w szpitalu.
Marcin zostanie w szpitalu w Kamieniu Pomorskim jeszcze przez kilka dni.

Sylwetka

Sylwetka

MARCIN ADAMCZYK - do Kluczborka trafił z Gal Gazu Galewice latem 2007 roku. Od tego momentu cały czas był podstawowym zawodnikiem. W pierwszej rundzie III ligi, grając na lewej pomocy, zdobył 10 goli. Ogółem pierwszy sezon zakończył z dorobkiem 28 spotkań i 11 bramek. W poprzednim, II-ligowym sezonie, zaliczył 29 meczów, w których zdobył trzy gole. Jesienią w barwach beniaminka I ligi zagrał w 17 meczach, zdobywając jedną bramkę w meczu z Widzewem Łódź (2-0).

- Mam nadzieję, że do końca tygodnia wyjdę, choć wiadomo, że o tym zadecydują lekarze - mówi zawodnik. - W szpitalu mam bardzo dobrą opiekę i na nic nie mogę narzekać, ale wolałbym być już w domu.

W meczach sparingowych tej zimy Adamczyk najczęściej nie wychodził w podstawowym składzie. Po raz pierwszy od momentu przyjścia do Kluczborka mógł się spodziewać miejsca na ławce rezerwowych. Po chorobie będzie mu jeszcze trudniej wrócić do wyjściowej jedenastki.

- Najważniejsze, żebym wrócił w pełni do zdrowia - zaznacza piłkarz. - Rozmawiałem już z lekarzami na ten temat i raczej nie ma zagrożenia, że będę musiał skończyć z piłką. Chciałbym wrócić jak najszybciej do treningów i gry, ale nie mam zamiaru robić nic na siłę. Dopiero jak będę w pełni zdrowy wrócę do drużyny. Teraz pozostaje mi trzymanie kciuków za kolegów. Na najbliższym meczu z Sandecją Nowy Sącz (w sobotę o 15.00 w Kluczborku - dop. red.) najpewniej się nie pojawię, ale myślami będę z kolegami. Jestem przekonany, że poradzą sobie beze mnie. W drużynie jest duża wiara, że utrzymamy się w I lidze. Kibiców mogę zapewnić, że postaram się dać im powody do satysfakcji z mojej gry w barwach MKS-u.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska