Maszynie enduro niestraszne są żadne warunki terenowe. Przejedzie wszędzie

fot. Mariusz Matkowski
fot. Mariusz Matkowski
Motocyklem enduro można jeździć także po ulicach. Tylko po co?

Te maszyny - o różnych pojemnościach i mocach - mają bowiem sportowe dusze i najlepiej spisują się w warunkach terenowych. Zgodnie z zasadą - im teren trudniejszy, tym lepiej. Na nich też motocykliści walczą o tytuły mistrzowskie w rajdach enduro.

Marcin Małek, wicemistrz Polski z opolskiego Hawi Racing Team, w zawodach startuje KTM-em 250 EXC. Jego maszyna ma jednak niewiele wspólnego z cywilną wersją, która kosztuje około 28 tys. zł.
- Podstawą do budowy motocykla sportowego jest oczywiście wersja fabryczna - mówi Małek. - Później każdy zawodnik dokonuje w motocyklu wielu modyfikacji dostosowując go do swoich potrzeb i stylu jazdy. Dlatego, mimo tej samej marki i modelu, podczas zawodów trudno znaleźć dwa identyczne egzemplarze motocykla.

W swojej maszynie Małek zmodyfikował układ wydechowy, szczególnie ważny przy silniku dwusuwowym, układ hamulcowy, zawieszenie i kierownicę. Inne są też opony, które zamiast dętek mają tak zwany mus, umożliwiający jazdę mimo przebicia gumy.

- W zależności od warunków atmosferycznych reguluje się silnik tak, aby był bardziej lub mniej agresywny - mówi zawodnik. - Modyfikację zawieszenia powierzyłem profesjonalnej firmie, która uwzględniła takie moje parametry jak wzrost i wagę. Resztę zrobiłem sam. Zawieszenie musi pracować tak, żeby zawodnik nie tracił w terenie kontroli nad maszyną, nie powinno "dobijać".

Dzięki temu motocykl jest o kilka kg lżejszy od seryjnego (waży 100 kg) i dysponuje mocą (w zależności od warunków) od 48 do 55 KM. Silnik zaczyna dobrze pracować od 8 tys. obr./min i "kręci" do 14 tys. obrotów. Jeździ na mieszance benzyny i oleju syntetycznego mieszanych w stosunku 1:45. Taka maszyna, w zależności od przełożeń, rozpędza się do ponad 130 km/godz.

W zawodach terenowych nie prędkość jest jednak najważniejsza, ale odpowiedni rozkład mocy i momentu obrotowego w silniku podczas pokonywania trudnych prób terenowych. W czasie zawodów zużycie paliwa wynosi około 12-14 l/100 km, przy spokojnej jeździe, co jest rzadkością, spada do 8 litrów.
- Wybrałem dwusuw, bo bardziej odpowiada mojemu stylowi jazdy - twierdzi Małek. - Jest lżejszy, zwinniejszy, szybciej wchodzi na obroty i jest agresywniejszy od czterosuwu.
Ostra jazda w zawodach powoduje szybkie zużywanie się elementów.
- Tłok w silniku trzeba wymienić po piętnastu motogodzinach pracy - kończy Małek. - Odpowiada to mniej więcej startowi w dwóch zawodach. Pozostałe elementy silnika wytrzymują około stu motogodzin pracy, elementy zawieszenia wymienia się trzy-cztery razy w sezonie. Jazda taką maszyną daje fantastyczne wrażenia, dlatego zachęcam wszystkich, żeby jej spróbowali.

A czy motor enduro dobry jest na zwykłe drogi?
- Jest zarejestrowany i można nim jeździć po ulicach - mówi Małek. - Podczas zawodów część dojazdówek przebiega drogami publicznymi i dlatego jest taki wymóg. Żywiołem motoru jest jednak teren. Podczas zawodów przechodzi on bardzo szczegółowe badania techniczne, bo przecież chodzi o bezpieczeństwo i nawet życie zawodnika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska