Najprościej rzecz ujmując bukmacherzy uważają, że poznański klub zapłaci kietrzanom za "podłożenie się". Scenariusz nieuczciwego meczu jest tym bardziej prawdopodobny, że od kilku tygodni słabo spisujący się w tym sezonie piłkarze Lecha grają jak z nut. Wygrali w krótkim czasie kilka wyjazdowych spotkań i szybko wydostali się ze strefy spadkowej drugiej ligi.
- Nie mamy dowodów na to, że Lech kupuje mecze, lecz wyjątkowo dobre wyniki nakazują nam ostrożne podejście do spotkań jego piłkarzy. Włókniarz, oddając punkty, nie pogorszyłby swojej ligowej sytuacji - mówi Grzegorz Dyl, analityk z biura bukmacherskiego STS, którego siedziba mieści się także w Opolu.
Zadaniem analityków jest bieżące obserwowanie wyników zespołów. Na ich podstawie układają oni stawki określające wielkość wygranej za każdą wpłaconą złotówkę. W przypadku meczu Lech Poznań - Włókniarz Kietrz stwierdzili oni, że piłkarzy z Opolszczyzny mogłaby skusić oferta sprzedaży meczu poznaniakom.
Wczoraj w opolskich biurach bukmacherskich STS i Profesjonal nie obstawiano już "nacenzurowanego" spotkania. Ich pracownicy nie mieli jednak pojęcia, dlaczego zabrakło w ofercie właśnie tego meczu. - Być może analitycy nie określili jeszcze stawki. Czasem pojawiają się one na kilka godzin przed rozpoczęciem spotkania - tłumaczy Anna Zakrzewska, kierowniczka opolskiej filii STS.
W rzeczywistości STS zrezygnował jednak z przyjmowania zakładów na wszystkie mecze Lecha Poznań. - W przypadku spotkań drugiej ligi do końca sezonu będziemy bardzo ostrożni i może się zdarzyć, że zrezygnujemy z przyjmowania zakładów na jeszcze kilka innych pojedynków. Jeżeli wyniki jest "ustawiony" straty ponoszą grający, którzy nie orientują się w realiach rodzimego futbolu. Sytuację mogą także wykorzystać osoby, które znają ustalony wcześniej rezultat - tłumaczy analityk STS-u.
Nie przekonują go ostatnie wyniki Włókniarza Kietrz, który odebrał punkty Odrze Opole i Stali Stalowa Wola. Pierwszy z tych zespołów potrzebował zwycięstwa, by walczyć o awans, drugi, aby się utrzymać w lidze. - Mecz Odry z Włókniarzem to klasyczne derby. Wynik jest wówczas sprawą otwartą. Czasem też trudniej jest "dogadać" się zespołom grającym po sąsiedzku niż drużynom oddalonym od siebie o kilkaset kilometrów - uważa analityk.
W mieszczącej się w Ustroniu dyrekcji biura bukmacherskiego Profesjonal nikt nie zadał sobie nawet trudu, aby wytłumaczyć "NTO" wycofanie dzisiejszego spotkania z oferty. Sekretarka z determinacją powtarzała, że dyrektor nie rozmawia o takich sprawach, a biuro miało powody, aby nie przyjmować zakładów na mecz kietrzan.
Ostatnie wyniki sportowe piłkarzy Włókniarza powinny jednak dowodzić ich uczciwości. Zespół nie przegrał żadnego z ostatnich pięciu meczów. Trzykrotnie wygrywał z drużynami, które walczą o utrzymanie w lidze.
Na konferencji prasowej po ostatnim pojedynku ze Stalą Stalowa Wola trener Włókniarza Petr Żemlik zapewniał, że jego zespół będzie starał się pokonać wszystkie drużyny z dołu tabeli. - Nie chcemy być podejrzani o stosowanie jakichkolwiek ulg wobec niektórych przeciwników - mówił szkoleniowiec.
- Decyzja bukmacherów jest niesprawiedliwa, ale chodzi tu przede wszystkim o podejrzenia wobec Lecha Poznań. Nie zamierzamy oddawać punktów, są one nam bardzo potrzebne. Przy dobrym układzie mamy szansę na zajęcie trzeciego miejsca dającego możliwość walki o awans do ekstraklasy. W Poznaniu gramy o zwycięstwo - zapewnił Marian Konopka, prezes Włókniarza Kietrz.
Decyzja bukmacherów oburzyła także działaczy poznańskiego klubu. Już w poprzedniej kolejce ligowej biura nie wystawiły do ofert spotkania Lecha ze Świtem Nowy Dwór. Zwyciężyli wówczas piłkarze z Wielkopolski.
- Zespół walczy o awans pod ogromną presją. Piłkarze wykonali ogromną pracę i teraz to procentuje. Decyzje bukmacherów są dla nas krzywdzące. Zespół potrzebuje punktów i będziemy z Kietrzem walczyć o zwycięstwo. Jak ktoś w Polsce gra dobrze, to wszyscy mówią, że kupuje mecze, jak gra źle, to dlatego, że sprzedał wynik. To typowe opinie dla naszego piłkarskiego bagienka - ocenia Radosław Sołtys, członek zarządu Lecha Poznań.
- Nie interesują mnie opinie biur bukchma... nawet nie potrafię dobrze wymówić ich nazwy. Wiem, że moi zawodnicy grają z wielkim zaangażowaniem i pracują bardzo ciężko. Zdanie aferzystów nie ma dla mnie znaczenia - podsumował Bogusław Baniak, trener "lechitów".
Oba zespoły zapowiadają uczciwą walkę do ostatniej minuty. Tym razem jednak nikt z kibiców-hazardzistów nie zarobi na niej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?