Michał Ruciak: - Wygrane też będą

fot. Archiwum
Michał Ruciak
Michał Ruciak fot. Archiwum
- Szkoda, że nie udało się wygrać choćby seta, choć nasza gra wyglądała lepiej - mówi Michał Ruciak, reprezentant Polski, przyjmujący ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.

W trzeciej serii meczów Ligi Światowej Polakom nie udało się urwać nawet seta mistrzom świata Brazylijczykom. Mimo odważnych, czasem buńczucznych zapowiedzi, nasi gracze musieli odebrać srogą lekcję siatkówki. W niedzielnym meczu swoją szansę otrzymał Michał Ruciak.

- Po bolesnej porażce w trzecim secie sobotniego meczu (10:25) trudno się zmobilizować do kolejnego występu? - spytaliśmy przyjmującego ZAKSY
Nie, wręcz przeciwnie. Każdy chciał zagrać jak najlepiej, by jak najszybciej wymazać z pamięci swojej i kibiców to, co się stało. Chcieliśmy pokazać, że tak wysoko przegrany set nie powinien się zdarzyć. To wypadek, bo nie byliśmy aż o tyle słabszą drużyną, by tak wysoko przegrać. Przykro nam było, że nic nie wychodziło. Dlatego staraliśmy się wygrać kolejne spotkanie. Niestety, nie udało się.

- W niedzielę trener Daniel Castellani dał panu sporo czasu na pokazanie swojej wartości. Egzamin został chyba zdany?
Może zdałbym egzamin gdybyśmy coś ugrali w meczu. Szkoda, że nie udało się wygrać choćby seta, choć nasza gra wyglądała lepiej. Cieszę się, że mogłem zagrać przeciwko takiej reprezentacji, bo zdaję sobie sprawę, że więcej takiej okazji mogę już nie mieć. Jestem zadowolony, bo mogłem się sprawdzić w starciu z tak utytułowanym rywalem, miałem szansę powalczyć i pomóc swojemu zespołowi.
- Zagrał pan bardzo agresywnie, a w pamięci kibiców zostaną bloki na bardziej rosłych przeciwnikach. To element, nad którym ostatnio mocno pracowaliście?
Sporo czasu poświęcamy doskonaleniu gry w bloku, bo to w meczu spory atut. Cieszy fakt, że w statystykach Marcin Możdżonek jest pierwszym blokujący w Lidze Światowej. Gramy dosyć dobrze w tym elemencie i staramy się go doskonalić. Dobry blok przysparza punktów i ułatwia grę w obronie.
- Jakie wrażenia po dwutygodniowym tournee w Ameryce Południowej?
Przeżyłem sporo emocji. Miałem okazję odwiedzić dwa duże kraje, zagrać w znacznie większych halach, niż na co dzień grywa się w lidze, trenować i grać z reprezentacją. To wielkie doświadczenie i spora dawka pozytywnych wrażeń. Szkoda, że z Brazylią nic nie udało się nam ugrać, a cieszą dwa zwycięstwa w Wenezueli. Zostaje nadzieja, że tych zwycięstw będzie jeszcze więcej.

- Atmosfera w brazylijskich halach jest porównywalna do polskiej?
Jest bardzo podobnie. W Brazylii hale też są pełne kibiców, którzy żywiołowo dopingują siatkarzy. W takich okolicznościach bardzo dobrze się gra. Można się tylko cieszyć, że nasz sport jest tak popularny i można grać dla takich kibiców.

- Kolejni rywale wydają się znacznie łatwiejsi. W piątek i sobotę podejmujecie we Wrocławiu Wenezuelę i chyba dopiszecie do dorobku kolejne zwycięstwa?
Mam nadzieję, że tak się stanie. To przeciwnik, który jest dużo bardziej w naszym zasięgu niż Brazylia. Z naszej strony na pewno nie zabraknie walki do ostatniego punktu, a celem będą dwa zwycięstwa i to za trzy punkty. Na pierwsze miejsce w grupie już nie ma szans, ale chcemy skończyć fazę grupową na drugiej pozycji w tabeli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska