- Zagroziliśmy, że jak nie dostaniemy w końcu tego zezwolenia na wycinkę drzew, to sami je wytniemy w pień. Burmistrz też się zresztą wkurzył i chyba dlatego sprawę udało się od ręki załatwić - cieszy się Ryszard Jaworski, sołtys podotmuchowskich Broniszowic, wioski, która od lat boryka się z podtopieniami.
Jak mówi sołtys, po każdym większym deszczu czy nawałnicy wieś pływa i przynajmniej kilku gospodarzy ma podtopione posesje. Zdaniem jego i mieszkańców Broniszowic, działo się tak, ponieważ dawne koryto rzeki zostało zmienione. Przeszkodą w udrożnieniu cieku były drzewa, które porosły przez kilkadziesiąt lat na jego brzegach. Wielokrotne monity do Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Opolu nie przynosiły żadnego skutku - zarząd ruszyć drzew nie pozwalał.
- A nie może przecież być, że kilka lip, wierzb i jesionów, w dodatku poważnie schorowanych i zaatakowanych przez robactwo, ma być ważniejsze niż nasze - ludzi bezpieczeństwo - denerwuje się pan Ryszard. - Tymczasem zgody na wycinkę nie dawali, a woda spływająca z pól podczas większych ulew przelewała się przez koryto i podtapiała gospodarstwa. Męczyliśmy się tak przynajmniej przez ostatnie dziesięć lat. Aż w końcu powiedzieliśmy: dość!
Jak powiedzieli, tak i zrobili. Pod petycją o pozwolenie na wycinkę wystosowaną przez sołtysa podpisało się blisko siedemdziesiąt osób, czyli cała wieś. Burmistrz Jan Woźniak monitowi przyklasnął, poparł i w ciągu kilku dni sprawę udało się w końcu załatwić. Kilkanaście starych drzew zostało wyciętych, a w ich miejscu regulowane jest już koryto potoku.
- Ludzie są zadowoleni - mówi sołtys. - Może pierwszy raz od kilku lat, zamiast stróżować nocą podczas pierwszego lepszego oberwania chmury, będą spokojnie spać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?