A ż strach spać, bo nas te dęby kiedyś pozabijają we śnie - załamuje ręce Urszula Wochnik, pokazując rozłożyste drzewo chylące się ku jej domowi w Dębińcu w gminie Murów. Rosnące wzdłuż ulicy Wiejskiej, pięknie kojarzące się z nazwą wsi drzewa są utrapieniem mieszkańców. Niecałe pięć lat temu jeden z dębów, złamany przez wiatr, runął na zabudowania państwa Grygów. Kompletnie zniszczył dach domu i płot.
W minioną środę, 22 lipca, podczas wichury, która przetoczyła się nad Opolszczyzną, dąb przewrócił się na dom państwa Kałużów. Zniszczył dach, zerwał linę elektryczną i zablokował drogę.
- To prawdziwy cud, że wtedy nikt tędy nie jechał albo nie szedł - mówi z przejęciem Teodora Kałuża.
W Dębińcu nikt nie wie, kiedy posadzono budzące dziś strach dęby. Daria Dębińska, podinspektor ds. ochrony środowiska i rolnictwa w Urzędzie Gminy w Murowie, szacuje, że mają około 120 lat. Większość z nich rzeczywiście niebezpiecznie odchyla się od pionu. Podlegają szczególnej ochronie, bo rosną na terenie Stobrawskiego Parku Krajowego.
- Te drzewa są zdrowe - podkreśla Jan Dziadkiewicz, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Opolu, który odpowiada za przydrożne drzewa. - Rozumiem obawy mieszkańców, ale w ten sposób musielibyśmy wyciąć wszystkie drzewa, bo nie ma pewności, czy kiedyś nie powali ich wichura. A dęby trzeba traktować inaczej, bo przecież to drzewa królewskie!
Mieszkańcy jednak mają inny argument.
- Czy naprawdę ktoś musi najpierw zginąć przygnieciony, by wreszcie wycięto te niebezpieczne drzewa - pyta Teodora Kałuża.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?