Mieszkańcy Zawadzkiego i Kolonowskiego nie mają jak wracać do domów

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Dotychczasowe połączenie z Zawadzkiego do Opola o godz. 15.40 cieszyło się dużą popularnością.
Dotychczasowe połączenie z Zawadzkiego do Opola o godz. 15.40 cieszyło się dużą popularnością. Radosław Dimitrow
Ludzie protestują przeciwko likwidacji połączeń z Opolem.

Chodzi o połączenia kolejowe na linii Zawadzkie - Opole, które obecnie obsługiwane są przez autobusy (komunikacja zastępcza na czas remontu torów), a od czerwca 2014 roku będą obsługiwane przez pociągi.

Urząd Marszałkowski w Opolu zdecydował, że okroi liczbę połączeń. Zmiany mają wejść w życie w połowie grudnia br., ale już teraz wzbudzają ostry sprzeciw wśród pasażerów.

Uczniowie szkół w Zawadzkiem, którzy dojeżdżają na lekcje z miejscowości od strony Opola, będą musieli czekać codziennie około dwóch godzin na autobus. Większość z nich kończy lekcje ok. godz. 15.00. Dotychczas wracali z Zawadzkiego do domu, łapiąc autobus o 15.40. Po zmianie rozkładu jazdy ten kurs został przesunięty na godz. 16.55.

- Czekanie tyle czasu na transport będzie zimą bardzo uciążliwe - mówi Ola, uczennica Zespołu Szkół Zawodowych w Zawadzkiem.

Problem dotyczy ok. 40 dojeżdżających uczniów. W ich sprawie interweniował już dyrektor szkoły Ryszard Pagacz, który zwrócił się do opolskiego zakładu Przewozów Regionalnych z wnioskiem o skorygowanie rozkładu jazdy.

Jeszcze większy problem mają jednak dorośli, którzy pracują na nocne zmiany w Opolu, a nad ranem muszą wrócić do swoich domów. Wielu z nich kończy nocki o godz. 7.00 rano. Tymczasem pierwsze połączenie w kierunku Zawadzkiego jest o godz. 9.30.

- To kuriozalna sytuacja, żeby osoba, która pracuje całą noc, musiała czekać jeszcze dwie i pół godziny na transport - mówi Piotr Piechura, jeden z pasażerów i autor petycji w sprawie wprowadzenia korekt w rozkładzie (podpisało się już pod nią ok. 100 osób). - Urzędnicy wymyślili sobie godziny odjazdów i przyjazdów zza biurka, bez żadnych konsultacji.
Dyrektor Bartłomiej Horaczuk z urzędu marszałkowskiego przyznaje, że powodem cięć były oszczędności. - Musieliśmy zmniejszyć liczbę połączeń - mówi. - Na tę chwilę nowy rozkład jest już zatwierdzony i nie ma możliwości by go skorygować. Najwcześniej można to zrobić w czerwcu.

Pasażerowie z Zawadzkiego i okolic nie zamierzają rezygnować. Zapowiadają, że będą interweniować w urzędzie do skutku, a w razie braku reakcji zorganizują protest.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska