Pani Elżbieta korzystała z usług jednej z firm telekomunikacyjnych. Niedawno skończyła jej się umowa, kobieta nie przedłużyła jej. - W ostatnim miesiącu nie wykorzystałam nawet połowy z przysługujących mi minut - opowiada. - Zapłaciłam ostatni rachunek i byłam pewna, że wszystko jest w porządku.
Niedługo po tym znalazła w skrzynce kolejne wezwanie do zapłaty od firmy, w której miała kiedyś telefon.
- Nie dowierzałam własnym oczom - opowiada pani Kłosińska. - W liście było wezwanie do zapłaty na kwotę 4 grosze! Że też komukolwiek chciało się wysyłać taki rachunek. Zresztą ja nawet nie wiedziałam, za co mam te cztery grosze zapłacić. Próbowała się tego dowiedzieć w firmie telekomunikacyjnej. Tam poinformowano ją, że wcześniej przekroczyła limit minut.
Choć kobieta sobie tego nie przypominała, postanowiła jednak zapłacić dziwny rachunek. - W punkcie kasowym pan, który go realizował, nieźle się uśmiał. Wydałam jednak cztery grosze, aby nie mieć żadnych zobowiązań - tłumaczy pani Elżbieta. - Bałam się, że z takiej głupoty może się w przyszłości zrobić komornik i w konsekwencji konieczność zapłaty jakiejś naprawdę dużej kwoty. Dziś nie takie rzeczy się zdarzają...
Stanisław Pakos, powiatowy rzecznik praw konsumenta w Opolu, mówi, że kobieta postąpiła bardzo mądrze. I że każdy, kto znajdzie się w podobnie niedorzecznej sytuacji, powinien zrobić to samo. - W niedzielę oglądałem program o człowieku, który ponad 10 lat temu nie zapłacił jakiegoś rachunku wartości 100 złotych. Po latach, z odsetkami, dług zwiększył się do kilku tysięcy - opowiada rzecznik.
Według niego zostawienie jakichkolwiek zobowiązań nieuregulowanych jest bardzo niebezpieczne, także tych najdrobniejszych. - Dotyczy to szczególnie sądowych wezwań. W żadnym wypadku nie wolno ich lekceważyć, unikać - podkreśla. - Prędzej czy później będziemy zmuszeni do zapłacenia pieniędzy.
Wiele firm pożyczkowych oraz banki ustanawiają bardzo wysokie opłaty za wezwanie do zapłaty przeterminowanego długu. W niektórych przypadkach nawet do 50 zł za jeden list albo 20 zł za przypominający SMS.
W praktyce dług obciążony takimi monitami może rosnąć w lawinowym tempie. Zgodę na tak wysokie opłaty klienci wyrażają, podpisując umowy i nie czytając ich dokładnie. To właśnie tam znajdują się informacje o tzw. dodatkowych kosztach. Na nich banki i firmy pożyczkowe zarabiają najwięcej.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?