Mimo problemów ze wzrokiem Krzysiek z Nysy realizuje się artystystycznie

fot. Klaudia Bochenek
- Chciałbym w pełni odzyskać wzrok, ale nie biadolę. Nie narzekam. Nauczyłem się z tym żyć - mówi Krzysiek.
- Chciałbym w pełni odzyskać wzrok, ale nie biadolę. Nie narzekam. Nauczyłem się z tym żyć - mówi Krzysiek. fot. Klaudia Bochenek
Oglądam świat tylko jednym okiem - mówi Krzysiek Terlecki z Nysy. Nie przeszkadza mu to jednak w realizowaniu swojej artystycznej pasji. Krzysiek wyplata kosze, słucha hip hopu i... marzy o pełnosprawności.

Najpierw trzeba zrobić mnóstwo cienkich ruloników z papieru, pomalować je i zacząć tkać. To naprawdę wciąga - uśmiecha się 35-letni Krzysztof Terlecki, podopieczny Środowiskowego Domu Samopomocy w Nysie.

Na zajęcia przychodzi tam już od ponad dwóch lat i tyle samo zajmuje się misternym wyplataniem koszy. Te małe dzieła sztuki można później oglądać podczas festynów, jarmarków, albo w galerii Nasz Świat przy ul. Biskupa Jarosława w Nysie.

Dzisiaj Krzysiek z papierowych ruloników wyczarowuje kosze, a jeszcze kilka lat temu stawiał domy. Zanim częściowo stracił wzrok. - Pracowałem na Łotwie jako murarz - opowiada. - Po robocie poszliśmy do baru i trafiliśmy na lokalną sprzeczkę, awanturę, podczas której sam oberwałem.

Półtora tygodnia przeleżał w śpiączce. Na szczęście udało się go wybudzić. Okazało się jednak, że nie widzi na prawe oko. Lekarz orzekł zakaz pracy. - Trzeba było się czymś zająć - wzdycha Krzysztof. - I tak trafiłem do domu samopomocy.

Lubi pleść te swoje kosze, bo - jak mówi - to go relaksuje. Ale też nie stroni od innych zajęć. Zwłaszcza muzycznych. To jego druga pasja. Twierdzi, że w muzyce jest siła, że go wycisza, uspokaja, pełny luz. - Najbardziej lubię hip-hop. Razem z kumplem planujemy grupę założyć. Może coś z tego wyjdzie. Choćby tylko tak - żeby sobie pograć i pośpiewać trochę. O życiu i o tym, że trzeba uważać na to, co się robi... - mówi Krzysiek.

W wolnych chwilach, po zajęciach, na podwórku wypełnia sobie czas grzebaniem przy samochodzie, naprawianiem rowerów. Nie ma w tym nic dziwnego, bo z wykształcenia Krzysztof Terlecki jest mechanikiem. - Skoro auta prowadzić nie mogę, to przynajmniej w ten sposób obcuję z motoryzacją - tłumaczy.

O czym Krzysiek marzy? O tym, by - jak każdy zresztą facet - móc kupić sobie fajny samochód, wybudować dom, znaleźć wybrankę i założyć rodzinę. No i oczywiście, gdyby złota rybka bardzo chciała spełnić jeszcze jedno jego życzenie to poprosiłby o "lepszą widoczność".

- Chciałbym widzieć, ale cóż. Nauczyłem się z tym żyć i okazuje się, że jednak można - mówi. - Chociaż na początku wydawało mi się, że świat mi się zawalił. Że nie będę umiał żyć. Tymczasem świetnie sobie radzę mimo, że spoglądam tylko jednym okiem. Kwestia przyzwyczajenia i wiary, że człowiek może wszystko!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska