- Ze swojej postawy mogę być zadowolony, choć po meczu pozostał niedosyt - mówił bohater spotkania. - Do straty bramki graliśmy uważnie i wydawało się, że "dowieziemy" trzy punkty do końca. Z drugiej strony trzeba cenić ten punkt, bo równie dobrze mogła wygrać Nielba.
Do straty gola rzeczywiście gospodarze kontrolowali sytuację. Wprawdzie dwa razy groźnie strzelał najlepszy snajper ligi (16 goli) Tomasz Mikołajczak, ale Stodoła był na posterunku. W 83. min uprzedził go jednak Mateusz Witomski. Doszedł on do końcowej linii i zagrał piłkę przed bramkę do Romana Maciejaka. Ten nie miał problemów ze skierowaniem jej z pięciu metrów do siatki.
Chwilę później Maciejak był faulowany w polu karnym przez Tomasza Cieślaka i do jedenastki podszedł Mikołajczak. Strzelił silnie w róg, ale Stodoła popisał się fantastyczną interwencją.
- Rzut karny to zawsze gra nerwów - tłumaczył Stodoła. - W tej grze zasugerowałem rywalowi, żeby strzelał w mój lewy róg. Nawet zostawiłem mu tam więcej miejsca. Wyciągnąłem się mocno i udało się obronić.
Protokół
Protokół
MKS Kluczbork - Nielba Wągrowiec 1-1 (1-0)
1-0 Niziołek - 31., 1-1 Maciejak - 83.
MKS: Stodoła - Cieślak, Jagieniak, Nowacki, Adamczyk - Niziołek (75. Hober), Kazimierowicz, Glanowski, Nitkiewicz - Sobota (85. Luberda), Sobotta (70. Tuszyński). Trener Andrzej Polak.
Nielba: Wosicki - Bartkowiak (59. Kalu), Zieniuk (59. Leśniewski), Kotarski, Jarzembowski (78. Gryszczyński) - Figaszewski, Halaburda, Klawiński, Maciejak - Witomski, Mikołajczak. Trener Krzysztof Knychała.
Sędziował: Sebastian Tarnowski (Wrocław). Żółta kartka: Nitkiewicz. Widzów 1800.
Potem jeszcze raz bramkarz MKS-u obronił strzał Mikołajczaka. W drugiej minucie doliczonego czasu gry przyjezdni mieli "piłkę meczową". W znakomitej sytuacji, sam na sam ze Stodołą, był Maciejak. Nasz golkiper bronił jak w transie.
- Rzeczywiście Krzysiek stanął na wysokości zadania - podkreślał drugi trener MKS-u. - Szkoda straconych dwóch punktów, choć remis jest sprawiedliwy. W ostatnim kwadransie zbytnio się cofnęliśmy licząc na kontry, ale te niespecjalnie nam wychodziły. Chyba w podświadomości zawodników była myśl, żeby obronić prowadzenie i stąd taki obrót sytuacji, że to rywale prowadzili grę.
Podział punktów jest sprawiedliwy, a kibice zobaczyli całkiem niezły i szybki mecz. Obie drużyny pokazały, że nieprzypadkowo znajdują się w czołówce tabeli. Ze strony MKS-u duże zagrożenie po strzałach z dalszej odległości stwarzał Michał Glanowski. Ozdobą spotkania była natomiast bramka dla gospodarzy zdobyta przez Rafała Niziołka.
- Dostałem bardzo dobre podanie od Piotra Sobotty, który akurat znalazł się po prawej stronie, gdzie nominalnie ja gram - wyjaśniał Niziołek. - Ja akurat byłem w tym momencie na pozycji napastnika, na jakiej gra Piotrek. To skutek tego, że staramy się w czasie gry stosować dużą wymienność pozycji. Zgodnie z zasadami skontrowałem piłkę i uderzyłem w tę stronę, z której dostałem podanie. Piłka wpadła do siatki i chyba był to ładny gol.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?