Protokół
Protokół
MKS Kluczbork - Warta Poznań 1-2 (1-1)
1-0 Kazimierowicz - 9., 1-1 Magdziarz - 16. (karny), 1-2 Jagieniak - 56. (samobójcza).
MKS: Stodoła - Stawowy, Odrzywolski, Jagieniak, Adamczyk - Niziołek, Zieliński (57. Półchłopek), Glanowski (61. Nitkiewicz), Kazimierowicz, Tuszyński (74. Sobotta) - Sobota. Trener Ryszard Okaj.
Warta: Radliński - Wichtowski (65. Ignasiński), Bartkowiak, Ngamayama (46. Jankowski), Otuszewski - Magdzarz, Wojciechowski, Bekas, Iwanicki (81. Pawlak) - Klatt, Reiss. Trener Sławomir Najtkowski.
Sedziował Artur Radziszewski (Warszawa). Żółte kartki: Glanowski, Sobota, Kazimierowicz - Wojciechowski, Magdziarz, Iwanicki, Pawlak. Czerwona kartka: Sobota - 66. (za dwie żółte). Widzów 1500.
Najlepszy sędzia to ten, którego nie widać w czasie gry. Nie wiedzieć czemu Artur Radziszewski ze stolicy postanowił wczoraj na siłę zostać głównym aktorem widowiska. Podjął masę niezrozumiałych i kontrowersyjnych decyzji, znacznie częściej krzywdząc gospodarzy.
- Źle się gra, kiedy co druga akcja jest przerywana bezzasadnie - mówił pomocnik MKS-u Tomasz Kazimierowicz. - Nie możemy jednak zwalać winy za porażkę tylko na sędziego, choć na pewno się nie popisał. Sami mieliśmy kilka sytuacji, które powinniśmy wykorzystać.
To właśnie "Kazik“ dał naszej ekipie prowadzenie. W 9. min w zamieszaniu podbramkowym po rzucie rożnym skierował piłkę do siatki z najbliższej odległości.
Warta wyrównała po rzucie karnym, którego pewnym egzekutorem był Tomasz Magdziarz. Chwilę wcześniej napastnik z Poznania Marcin Klatt upadł po starciu z Tomaszem Jagieniakiem. To była pierwsza z serii kontrowersyjnych decyzji sędziego.
Potem Rafała Niziołka wychodzącego na pozycję sam na sam z bramkarzem Warty - Łukaszem Radlińskiem powalił Alain Ngamayama, ale gwizdek arbitra milczał. Rozbrzmiał natomiast, kiedy Waldemara Sobota wychodził na czystą pozycję, a jeden z obrońców Warty po starciu z nim upadł.
Kiedy już grający bardzo dobrze w pierwszej połowie gospodarze wyprowadzili w pole defensywę przyjezdnych na posterunku był Radliński, który był bardzo mocnym punktem zespołu z Poznania. W świetnym stylu obronił on uderzenia Soboty i Michała Glanowskiego.
Druga połowa była już słabsza w wykonaniu MKS-u. W 56. min piłkę do własnej bramki skierował Jagieniak, a kiedy dziesięć minut później boisko opuścił po drugiej żółtej kartce Sobota, stało się jasne, że nawet o punkt będzie ciężko.
MKS starał się odrobić straty, dlatego doszło do zmiany ustawienia. Marcin Adamczyk przeszedł do pomocy, a w obronie była trójka piłkarzy. Patryk Tuszyński nawet trafił w poprzeczkę, ale tak naprawdę dobrze, że mecz nie zakończył się wyższą porażką. Warciarze bowiem bardzo groźnie kontrowali (m.in. w poprzeczkę strzelił Piotr Reiss) i powinni podwyższyć.
- Porażka w takim meczu strasznie boli, bo wcale nie byliśmy słabsi - przyznał pomocnik MKS-u Rafał Niziołek. - Zwłaszcza w pierwszej połowie gra wyglądała całkiem dobrze. Podłamała nas niefortunnie stracona druga bramka, a potem czerwona kartka dla Waldka.
- To, że Kluczbork jest w dole tabeli, to mylne wrażenie - oceniał pomocnik Warty Paweł Iwanicki. - Gospodarze zagrali dobry mecz i tym bardziej cieszy, że wywozimy trzy punkty. Źle, że w końcówce nie "dobiliśmy“ rywala, bo nie byłoby niepotrzebnych nerwów do ostatniego gwizdka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?