Młodzież ucieka z Opolszczyzny. O maturzystę trzeba walczyć

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
- We Wrocławiu jest o wiele bogatsza oferta uczelni, większe możliwości dorabiania podczas studiów, a potem lepsze perspektywy podczas szukania pracy. A ponieważ teraz rynek międzynarodowy jest otwarty, więc też zdecydowanie lepiej mieć dyplom z "Breslau” - mówią uczniowie IV klasy technikum logistyki w Zespole Szkół Ekonomicznych w Brzegu: (od lewej) Daniel Kiernicki, Piotr Rencz i Piotr Podgajny. Cała trójka wybiera się do wrocławskej Wyższej Szkoły Bankowej.
- We Wrocławiu jest o wiele bogatsza oferta uczelni, większe możliwości dorabiania podczas studiów, a potem lepsze perspektywy podczas szukania pracy. A ponieważ teraz rynek międzynarodowy jest otwarty, więc też zdecydowanie lepiej mieć dyplom z "Breslau” - mówią uczniowie IV klasy technikum logistyki w Zespole Szkół Ekonomicznych w Brzegu: (od lewej) Daniel Kiernicki, Piotr Rencz i Piotr Podgajny. Cała trójka wybiera się do wrocławskej Wyższej Szkoły Bankowej. Jarosław Staśkiewicz
Dlaczego aż dwie trzecie młodych Opolan chce studiować poza regionem? Bo opolskie uczelnie o nich nie zabiegają, bo tu nie czeka na nich praca.

Tylko jedna czwarta opolskich maturzystów chce studiować w regionie. Większość wyjeżdża na uczelnie poza województwo, głównie do Wrocławia i - co szczególnie niepokoi - nie zamierza z dyplomami wracać. W wielu miastach Opolszczyzny tylko jeden maturzysta na jedenastu chce zostać w rodzinnych stronach. Reszta bliższą i dalszą przyszłość planuje poza naszym województwem.

Taki alarmujący obraz wyłania się z badań prof. Romualda Jończego, w których uczestniczyło 1263 maturzystów.

Czytaj wywiad z prof. Romualdem Jończym**Młodzi nie chcą zostać na Opolszczyźnie**

Aleksander Iszczuk, dyrektor II LO w Opolu, tak sprawę komentuje: - Młodzi ludzie w swoich wyborach życiowych szukają przewodników. Tymczasem od kilku lat pierwsze z promocją w naszej szkole pojawiają się uczelnie zagraniczne, potem szkoły wyższe z całego kraju. W tym roku, owszem, udało się namówić do obecności Politechnikę Opolską. Uniwersytet, z którym zresztą w wielu dziedzinach współpracujemy, wcale się u nas nie promował.

Dyr. Iszczuk ma świadomość, że część młodzieży chce po prostu wyjechać z domu, studiować z dala od rodziców. Ale też z bliska widzi, jak inni o potencjalnych studentów zabiegają. Uniwersytety francuskie oferują możliwość dorabiania w administracji. Wyższe szkoły we Wrocławiu organizują zajęcia przygotowujące do matury i uczniowie z "Dwójki" licznie w nich uczestniczą, wiążą się z tamtą uczelnią jeszcze przed maturą. Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie zachęca konkursem o diamentowe indeksy kandydatów na matematykę, fizykę, geografię i chemię, przyjmuje po 10 najlepszych.

- O maturzystę trzeba walczyć - podkreśla Aleksander Iszczuk. - Najlepiej, kiedy jest dopiero w II klasie. Nie ma się co łudzić, że młodzież sama trafi na nasz uniwersytet czy politechnikę. Tak jak niektórzy gimnazjaliści i ich rodzice nie wiedzą, gdzie jest w Opolu "Dwójka", to maturzystom trzeba pokazywać opolskie uczelnie.

Jadwiga Harasymowicz, dyrektor I LO w Prudniku, potwierdza obserwacje prof. Jończego: - Większość maturzystów z tej szkoły wyjeżdża na studia poza nasz region - do Wrocławia, Krakowa, Warszawy i Poznania. Chociaż... - Moi uczniowie kilkanaście razy w roku jeżdżą do Instytutu Chemii UO na organizowane specjalnie dla nich ćwiczenia laboratoryjne, których w szkole im nie zrobimy - mówi. - Na inne zajęcia jeżdżą z uczniami nauczyciele WOS-u i informatyki. I część naszych maturzystów trafia tam potem na studia.

Dlaczego inni wyjeżdżają?
- Student, dzienny także, chce, a często musi dziś zarobić na studia, potrzebuje pracy - mówi dyr. Harasymowicz. - Gdzie w Prudniku ma dorobić, skoro padł ostatni zakład, czyli "Frotex"? W Opolu też o pracę dla studenta niełatwo, a jak już jest, to za grosze. Miasto młodych ludzi nie wspiera. Z tej perspektywy Wrocław jawi się im jako otwarty i dynamiczny. Więc jadą tam.

Sąsiednie regiony wyprzedzają Opolszczyznę w walce o maturzystów. Nie tylko dlatego, że duże miasta - Wrocław czy Warszawa - oferują studentom więcej rozrywek i więcej ofert pracy. Także aktywniej się promują w naszych szkołach.

- W ostatnim roku Uniwersytetu Opolskiego nie dało się namówić na promocję u nas - mówi dyrektor opolskiego II LO Aleksander Iszczuk. - A przecież dzieli nas od kilku gmachów uczelni kilka minut drogi wolnym krokiem.

- Poszczególne dyrekcje i instytuty będą zabiegać o to, byśmy byli obecni z ofertą we wszystkich szkołach, zarówno na Opolszczyźnie, jak i w południowej części Łódzkiego i na czarnym Śląsku - w Zabrzu, Bytomiu, Tarnowskich Górach, skąd pochodzi wielu naszych studentów - zapowiada prof. Stanisław Nicieja, rektor UO. - Tą promocją pokieruje pani rektor Piątkowska-Stepaniak. - Myślę, że i dotąd z tą obecnością w Opolu nie było tak źle, jak to przedstawia pan dyrektor Iszczuk. Nawet kilka dni temu w Instytucie Historii odbywały się zajęcia adresowane właśnie do opolskich licealistów.

Rektor UO przyznaje jednak, że badania prof. Jończego mobilizują wszystkich do trzymania ręki na pulsie. - Tylko nie popadajmy w czarnowidztwo - apeluje prof. Nicieja. - Ubyło nam około tysiąca studentów zaocznych. Podobnie, jak na innych uniwersytetach. Liczbę studentów dziennych zachowaliśmy i utrzymamy. Opole jest przyjazne do studiowania i tańsze dla studiujących tu niż metropolie. Powtarzam: trzeba o problemie mówić i o młodzież z regionu zabiegać. Ale też pamiętać, że ilość owszem, jest ważna, tak naprawdę jednak sprawa jest w jakości studiów.

Rektor Politechniki Opolskiej, prof. Marek Tukiendorf przypomina, że jego uczelnia promowała się wśród uczniów z Opolszczyzny, m.in. podczas salonu maturzystów i na festiwalu nauki.

- Ale prezentacje, ulotki i promocje to nie wszystko - przyznaje prof. Tukiendorf. - Kandydat na studia przede wszystkim pyta, czy po ich ukończeniu znajdzie pracę. I robimy wiele, żeby znalazł. Nawiązujemy kontakty z firmami w regionie, pytamy, jakich absolwentów potrzebują. Z pomocą tych inwestorów doposażamy nasze laboratoria i do ich potrzeb dostosowujemy programy studiów, np. gdy chodzi o konkretne języki programowania dla informatyków. Na potrzeby żadnej firmy, która się do nas zgłasza, nie zostajemy obojętni.

Trwają prace nad projektem Opolskich Targów Edukacyjnych. W porozumieniu z władzami miasta politechnika będzie się promować m.in. w Paczkowie.

- Ubyło nam na razie łącznie około 300 studentów dziennych i zaocznych - dodaje prof. Tukiendorf. - Doceniam to, że pan profesor Jończy nas ostrzega. Liczę, że powie nam także, w którą stronę mamy iść. Quo vadis, profesorze?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska