W gminie Strzeleczki (powiat krapkowicki) mieszkają głównie rolnicy, nie ma przemysłu, sprawnie rozwijają się usługi. Większość społeczeństwa ma pochodzenie niemieckie, Mniejszość wygrywała tu zawsze w wyborach parlamentarnych i samorządowych. Nie ma rodziny, w której ktoś nie jeździłby pracować za miedzę: do Niemiec lub Holandii. Ludzie przyznają, że Lech Kaczyński jako kandydat na prezydenta budził w nich obawy:
- To nacjonalista, on chce ograniczyć prawa mniejszości narodowych, nie tylko naszej, ale wszystkich - mówi Monika Filipczyk, matka trojga dzieci z Dobrej. - Teraz, jak on będzie rządził, tak zmienią ordynację, że nie będziemy już mieć posłów z TSKN w Sejmie.
- Nie chodzi tylko o niechęć do mniejszości - dodaje mąż pani Moniki - Erwin. - U nas są ludzie pragmatyczni: twardo chodzą po ziemi. Liczą się dla nich czyny, nie piękne hasła. Ważny jest dla nas rozwój gospodarczy, a nie machanie szabelką. I jesteśmy otwarci na Europę tak jak Tusk.
Niektórzy bardziej niż na program partyjny patrzyli "na człowieka":
- Tusk budzi zaufanie, wydaje się prawy i szlachetny - mówi Erwin Zwierz, pilarz z zakładu kamieniarskiego w Strzeleczkach. - Wierzyłem, że jak wygra, to kraj będzie się rozwijał, a za Kaczyńskiego... Nie wiem, ale oby się nie sprawdziły zapowiedzi, że jego rządy wyprodukują tylko nowych bezrobotnych. To byłby czas stracony dla Polski.
Zdaniem wójta Bronisława Kurpieli o wyniku głosowaniu przesądziła dojrzałość polityczna mieszkańców:
- Jesteśmy gminą rolnicza, ale u nas nie ma lepperyzmu - chłopi znają prawa rynku - mówi Kurpiela. - Wiedzą, że z jednym konikiem i paroma hektarami nie ma co iść z motyką na słońce. I prawie wszyscy oglądają niemiecką telewizję. A tam sporo się teraz mówi, że duże osłony socjalne, jakie funkcjonowały przez ostatnie lata mocno osłabiły niemiecką gospodarkę. U nas może być podobnie. Poza tym ludziom bardzo nie spodobała się negatywna kampania sztabu Lecha Kaczyńskiego, zwłaszcza zarzut związany z rzekomym udziałem dziadka Tuska w Wehrmachcie
- W śląskich rodzinach niejeden z przodków służył w Wehrmachcie - i nasi ludzie to rozumieją. Skoro tu było państwo niemieckie, było oczywiste, że szło się do wojska niemieckiego, jak była wojna. W innych częściach Polski ten zarzut zaszkodził Tuskowi, u nas - odwrotnie.
Jak mówi chcący zachować anonimowość członek komisji wyborczej, w gminie Strzeleczki było kilka przypadków, że przychodziły do urn stare "ołmy" niezorientowane w polityce i wypytywały członków komisji "który z tych dwóch to jest ten synek w dziadkiem w Wermachcie", bo chciały na niego oddać głos.
- To nie była agitacja, tylko odpowiedź na zadane pytanie więc odpowiadaliśmy - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?