Chodzi o głośną sprawę zredukowanie liczby godzin języka niemieckiego (jako języka mniejszości narodowej) z 3 do 1 godziny tygodniowo.
Zmiany, które zostały wprowadzony dwoma rozporządzeniami w lutym tego roku, zaczną obowiązywać w polskich szkołach od września.
Najbardziej odczują je uczniowie szkół na Opolszczyźnie i w województwie śląskim, gdzie takich zajęć było najwięcej. Samorządy i stowarzyszenia, które prowadzą szkoły, odczują zmianę także finansowo, bo mniej lekcji oznaczać będzie mniejsze subwencje oświatowe.
Działacze mniejszości niemieckiej i Platformy Obywatelskiej ustalili w trakcie kontroli przeprowadzonej w Ministerstwie Edukacji i Nauki, że “prace nad rozporządzeniami były prowadzone ze złamaniem wszelkich zasad prowadzenia procesu legislacyjnego”, a także, że „rozporządzenia są sprzeczne z ustawą o mniejszościach narodowych, naruszają zasady równości i demokracji”.
W związku z tym przedstawiciele Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce złożyli oficjalną skargę do Komisji Europejskiej. Wskazują w niej, że nowe przepisy ograniczyły lekcje tylko jednej z dziewięciu mniejszości żyjących w Polsce i zauważają, że jest to sprzeczne z Konstytucją RP, która gwarantuje równość obywateli wobec prawa.
- Jeżeli dyskryminacja przyjmuje cechy dyskryminacji systemowej, dyskryminacji zarządzanej przez państwo, to jest tym groźniejsza i tym bardziej niebezpieczna, bo świadczy o tym, że państwo, które powinno chronić obywateli przed dyskryminacją, postępuje dokładnie odwrotnie - ocenia Patrick Radzimierski, który reprezentuje Związek. - W przypadku, gdy ta dyskryminacja dotyczy dzieci, trudno jest znaleźć czysto prawnicze określenia. Jest to po prostu podłość, jeśli uderza się w tych najsłabszych.
Przedstawiciele mniejszości niemieckiej proszą Komisję Europejską o wydanie zabezpieczenia, które nakaże Polsce uchylenie lub cofnięcie przepisów ograniczających lekcję języka niemieckiego w szkołach. Argumentują, że przy tak małej liczbie godzin, nie da się nauczyć języka.
- Realnie nie jest to po prostu możliwe, aby ten język przekazywać, poszerzać słownictwo, usystematyzować gramatykę, nie mówiąc już w ogóle o nauce wiedzy o kulturze czy historii - przekonuje Weronika Koston, reprezentująca Związek Młodzieży Mniejszości Niemieckiej.
Jako dodatkowy argument, przedstawiciele mniejszości podnoszą, że w przypadku tak ważnej zmiany przepisów, przedstawiciele rządu powinni byli zapytać o opinię Komisję Wspólną Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych, która jest organem doradczym premiera. Zauważają, że w tym przypadku takich konsultacji nie było, a to gremium zostało pominięte. Przedstawiciele mniejszości skarżą się także, że w związku z zaistniałą sytuacją czują się jak obywatele „drugiej kategorii”.
Przedstawiciele mniejszości niemieckiej wcześniej wypowiadali się już w podobnym tonie o rzeczonych rozporządzeniach. W związku z zarzutami wystosowanymi bezpośrednio pod adresem Ministerstwa Edukacji i Nauki, gdzie prowadzone były prace nad rozporządzeniami, zwróciliśmy się w miniony poniedziałek do tego resortu z prośbą o ustosunkowanie się do sprawy. Ministerstwo obiecało przysłać odpowiedź.
Jednocześnie poza skargą do Komisji Europejskiej, przedstawiciele mniejszości niemieckiej przesłali pismo do premiera - domagają się, by Mateusz Morawiecki złożył wniosek do Rady Ministrów o uchylenie rozporządzeń, jako niezgodnych z polskim systemem prawnym.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?