Chodzi o most nad rzeką Opawicą pomiędzy Chomiążą w powiecie głubczyckim a wsią Chomyz w Czechach. Do grudnia 2007 roku było tam przejście małego ruchu granicznego. Granice mogli przekraczać piesi, rowerzyści i motorowerzyści.
Po wejściu Polski i Czech do strefy Schengen miał zostać otwarty również dla samochodów. Jednak przez 1,5 roku auta nie mogły tam jeździć. Mieszkańcy prosili władze powiatu, by nakłoniły Czechów do otwarcia mostu.
W tej sprawie interweniowały też media. Zakaz wjazdu dla samochodów i motocykli postawili Czesi, bo twierdzili, że most jest w złym stanie technicznym i może się zawalić.
- I wreszcie się udało - cieszy się Henryk Kulonek, sołtys Chomiąży. - Wystarczyło tylko postawić ograniczenie do czterech ton i nic przeprawie złego się nie stanie. Nam ten most jest potrzebny.
To spory skrót do czeskiego Krnova dla mieszkańców Chomiąży czy Krasnego Pola.
- Przez Pietrowice musimy nadkładać ponad dziesięć kilometrów, a to kosztuje sporo czasu i pieniędzy. Tymczasem tuż obok przeprawa tylko czeka, by z niej skorzystać - tłumaczy Henryk Kulonek. - Kilku tutejszych pracuje w Krnovie. Ale kiedy napada śniegu, to pług trzy dni do nas nie zagląda i jesteśmy odcięci od świata. A przez Czechy możemy swobodnie wydostać się ze wsi.
Za złamanie zakazu wjazdu groził dotychczas mandat w wysokości 500 koron. Bardzo często przy moście ustawiali się czescy policjanci i wlepiali kary.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?