Można jechać bez strachu

Michał Wandrasz
W ciągu czterech dni polskie autokary miały dwa poważne wypadki. Czy nasi turyści mogą się czuć bezpiecznie? Przewoźnicy i policja twierdzą, że tak, bo zarówno stan techniczny wozów, jak i umiejętności kierowców są bez zastrzeżeń.

Aby móc wozić ludzi autobusem, trzeba mieć prawo jazdy kategorii D oraz świadectwo kwalifikacji zawodowej, które otrzymuje się po przejściu badania psychologicznego i przeszkoleniu z zakresu zasad bezpieczeństwa ruchu drogowego. Program tego szkolenia, które dla kierowców z zawodowym prawem jazdy trwa 6 godzin, a dla świeżych kandydatów na kierowców zawodowych - 24 godziny, obejmuje naukę zasad bezpiecznego przewożenia ludzi.
- Każdy kierowca po ukończeniu szkolenia dostaje stustronicową książkę o zasadach bezpiecznego prowadzenia pojazdu, prawidłowego załadunku towarów, postępowania w razie wypadku itp. - informuje Włodzimierz Twardoń, zastępca dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Opolu.
Świadectwo kwalifikacji zawodowej jest ważne przez pięć lat, po których trzeba przejść badania lekarskie. Niektóre firmy stosują sprawdziany umiejętności kierowców.
- Aby ktoś mógł być u nas zatrudniony jako kierowca, musi mieć udokumentowane co najmniej pięcioletnie doświadczenie za kierownicą autobusu - mówi Ryszard Wójcik, właściciel Prywatnego Biura Podróży "Sindbad". - Oprócz tego taki kandydat, zanim usiądzie za kierownicą, zostaje u nas poddawany wewnętrznej obserwacji, podczas której poznajemy jego cechy psychofizyczne. Potem taki człowiek odbywa kilka jazd pod okiem bardzo doświadczonych kierowców i dopiero wtedy podejmujemy decyzję o jego ewentualnym zatrudnieniu.
Do "Sindbada" rocznie zgłasza się kilkudziesięciu chętnych do pracy kierowców. Przyjmowanych jest - w zależności od potrzeb - kilku lub kilkunastu. Wielu nie przechodzi przez sito kwalifikacyjne.
- Mandaty za drobne przewinienia oczywiście się zdarzają, bo przy takiej ilości kierowców i tak ogromnej liczbie przejeżdżanych kilometrów jest to nieuniknione, ale żaden z naszych kierowców nie miał w ostatnich latach kar, które skutkowałyby zakazem wykonywania zawodu - stwierdza Ryszard Wójcik. - Nie zgodziłbym się ze stwierdzeniem, że głównym powodem wypadków z udziałem autokarów jest zaśnięcie kierowcy. W nowoczesnych autokarach, a tylko takimi dysponujemy, jest kabina sypialna. Kładziemy nacisk na bezpieczeństwo i kierowca, nawet jeżeli jedzie dopiero kilkanaście minut, a poczuje, że zasypia, to natychmiast prosi o zmianę albo po prostu się zatrzymuje na kilka chwil. W każdym z autokarów jest także pilot, którego zadaniem jest między innymi obserwowanie reakcji kierowcy, zwłaszcza w nocy.

W ostatnich latach najpoważniejszym zdarzeniem z udziałem autokaru z Opolszczyzny był wypadek, jakiemu uległ w Grecji autokar z biura "Eurotramping". Autobus wpadł w poślizg na plamie oleju rozlanej na krętej górskiej szosie i tylko dzięki umiejętnościom kierowcy wóz nie wpadł w przepaść.
- Byliśmy pierwszą firmą w Polsce, która wprowadziła jako standard w każdym autobusie turystycznym trzech kierowców na dłuższe trasy, a czasami tych kierowców jest nawet czterech mówi dyrektor "Eurotrampingu", Eugeniusz Miednik. - Zasadę tę stosujemy w czasie wakacji na wszystkich trasach zagranicznych. Na bezpieczeństwie nie można oszczędzać. Zresztą dopłata do autokaru klasy lux w czasie wycieczki zagranicznej wynosi 6-7 złotych dziennie, a niektórzy i tak wolą tyle zaoszczędzić i jechać zdezelowanym pojazdem.

- Według opolskiej policji, z roku na rok autokary wożące ludzi za granicę są rzeczywiście coraz lepsze. Dziennie pod Opolem kontroluje się kilka takich autobusów, ale w tym roku policjanci nie stwierdzili żadnych drastycznych przypadków łamania zasad bezpiecznego przewożenia pasażerów.
- Kierowcy w takich autokarach praktycznie zawsze mają wszystkie wymagane dokumenty i jeżeli są karani mandatami za przekroczenie przepisów, to sporadycznie - stwierdza młodszy aspirant Dariusz Krzewski z sekcji ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Opolu. - Dla nikogo nie jest jednak tajemnicą, że nawet tachograf można przechytrzyć i być może stąd niektóre wypadki, do których dochodzi na zachodnich autostradach. Niby tarcza pokazuje, że kierowca powinien być wypoczęty, a zasypia i wjeżdża w tył ciężarówki.NIE DENERWUJCIE KIEROWCY
Rozmowa z kierowcą autobusu kursującego na trasach międzynarodowych
- Jeździ pan autobusem już od 27 lat. Co podczas takich dalekich wyjazdów najbardziej daje się kierowcy we znaki?
- To zależy od organizatora imprezy, jak on ułoży jej program. Trzeba tak to wszystko obliczyć, żeby człowiek zdążył wszędzie na czas i mógł też wypocząć.

- Co pan robi, kiedy organizator, patrząc na zegarek, zaczyna pana poganiać?
- To się często zdarza i o ile jest to możliwe, oczywiście przyspieszam, ale tylko do dozwolonej prędkości. To nie jest jazda samochodem osobowym, gdzie ryzykuję najwyżej złapaniem na radar. W autobusie pracuje cały czas tachograf, który rejestruje czas jazdy i prędkość na całej trasie. Każdy policjant na Zachodzie ma prawo zażądać ode mnie tarcz tachografu do tygodnia wstecz i wszystko wie o mojej jeździe.

- Zdarzyło się panu w ten sposób złapać mandat?
- Sprawdzany byłem wiele razy, ale mandatu nie dostałem.

- Jaki wpływ na bezpieczeństwo jazdy ma zachowanie pasażerów?
- Pasażerowie też są różni - są grupy spokojne, ale są i takie, które nieźle dają popalić. Najgorsze są niektóre pielgrzymki. Jak zaczną zawodzić zaraz na początku podróży, tak śpiewają na okrągło. Po godzinie człowiekowi szumi w głowie i ma wszystkiego dosyć. Niektórzy księża dadzą sobie wytłumaczyć i uciszają grupę, ale bywało, że dochodziło między mną a ludźmi do pyskówek. Człowiek, wioząc 50 ludzi, musi być skupiony, a trudno o skupienie, gdy coś ciągle brzęczy za uszami.

- Jak pan sobie radzi ze zmęczeniem za kierownicą?
- Nigdy nie jadę z "powiekami na zapałkach". Kiedy tylko zaczyna mnie "łamać", od razu za kółko siada zmiennik albo zatrzymuję autobus i odpoczywam.

- Jak na takie dodatkowe postoje reagują pasażerowie?
- Ano właśnie, nie chcą tego zrozumieć i uważają, że kierowca jest od tego, żeby jechał. Nie dociera do nich z reguły, że dalsza jazda może się źle skończyć. Czasami trzeba użyć twardych słów, żeby do niektórych to dotarło.

- Jaka pora jest najgorsza do prowadzenia auta?
- Między 3.00 a 5.00. W tych godzinach trzeba się mocno pilnować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska