- W sobotę wieczorem gasiliśmy pożar. Na drugi dzień rano chcieliśmy zająć się przeglądaniem sprzętu, umyciem samochodu i wypełnianiem dokumentacji. Naszym oczom ukazała się jednak uszkodzona brama remizy. Była ona wybita z rolek, zniszczone były też uszczelki i prowadnica. Ktoś ewidentnie chciał nas okraść - mówi z żalem Jan Ploch, prezes OSP Kadłub.
Jak mówi prezes, włamywacze, najprawdopodobniej, zostali przez kogoś spłoszeni.
Nasza jednostka mieści się w centrum wsi, w dobrze oświetlonym miejscu, więc może ktoś przejeżdżał czy przechodził tamtędy i wystraszył złodziei. Zresztą nawet gdyby weszli oni do środka, z pewnością i tak przestraszyliby się naszego systemu alarmowego. Gdy fotokomórka wykryje ruch, uruchamiana jest syrena i światła. Apelujemy więc do innych strażaków, by możliwie najlepiej zabezpieczali miejsca przechowywania sprzętu - mówi Ploch.
Dlaczego podjęto próbę okradzenia remizy? - dopytujemy. - Pewnie dlatego, że mamy w niej między innymi piły spalinowe czy agregaty prądotwórcze, które na rynku wtórnym można łatwo sprzedać za duże pieniądze. Nie zmienia to faktu, że tego sprzętu używamy przecież do ratowania mienia i życia... Przykro, że takie osoby chodzą po tym świecie. "Gratuluję" bezmyślności - odpowiada prezes Ploch.
Wpis na facebookowym profilu ochotników z Kadłuba wywołał też lawinę komentarzy okolicznych mieszkańców. Pan Jarosław pyta: "gdzie my żyjemy"? Pan Adam bardziej dosadnie krytykuje potencjalnych złodziei: "szlag by ich trafił".
Usunięcie strat spowodowanych nieudanym włamaniem będzie kosztowało ochotników kilkaset złotych.