Wiktoria ma pięć lat, ale jest już zaprawiona w pieszych wędrówkach na place zabaw. Do wyboru ma huśtawki nad Odrą, na ul. Wyszyńskiego albo w parku Centralnym.
- Tylko że do każdego z tych placów mamy po dwa-trzy kilometry - mówi Joanna Szymańska, mama Wiktorii. - Jak wychodzimy o 17, to odliczając drogę, na zabawę zostaje bardzo mało czasu. A jeszcze ten najbliższy plac, w parku Centralnym, jest bardzo mały i zanim dopchamy się do jednej z dwóch huśtawek, to musimy swoje odczekać.
Pani Joanna mieszka na ul. Ziemi Tarnowskiej. W tej części miasta nie ma w pobliżu żadnego otwartego ogródka jordanowskiego.
- A jeszcze do niedawna było ich pełno - pani Joanna pokazuje resztki po placach przy ul. Monte Cassino, Rybackiej, Mickiewicza.
Problem w tym, że Spółdzielnia Mieszkaniowa "Zgoda" wszystkie swoje place zlikwidowała. Powód?
- Urządzenia były stare, metalowe, a spółdzielcy nie chcą płacić za nowe - tłumaczył prezes spółdzielni.
- Co roku modernizujemy i doposażamy miejskie place zabaw i w następnych latach będziemy stawiali kolejne - obiecuje Wojciech Huczyński, burmistrz Brzegu. - Ale tylko w miejscach, gdzie to jest zasadne, czyli np. przy blokowiskach.
W tym roku miasto musi jednak urządzić plac zabaw na odległym i zamieszkanym przez zaledwie 100 rodzin osiedlu domków przy ul. 1 Brygady. Tak zażyczyli sobie radni, z których trzech to mieszkańcy tego osiedla.
- Nie wiem, czy jak oni tak będą postępować, to my się kiedykolwiek doczekamy placu w naszej części miasta - mówi Joanna Szymańska.