Nad parafią w Winowie czuwa błogosławiony ksiądz Liguda

fot. Mariusz Jarzombek
- Podobno nasz ołtarz znajduje się na wysokości szczytów wież opolskiej katedry - śmieją się parafianie, dodając, że dzięki temu mają stąd bliżej do nieba.
- Podobno nasz ołtarz znajduje się na wysokości szczytów wież opolskiej katedry - śmieją się parafianie, dodając, że dzięki temu mają stąd bliżej do nieba. fot. Mariusz Jarzombek
Tutejszy kościół to najwyżej położona świątynia w okolicach Opola. Pielgrzymują tu ludzie z całej Polski, a młodzież przyjeżdża na rekolekcje. - Dobre duchy nam pomagają - mówią parafianie.

Kryjący prochy urodzonego tu męczennika (sylwetka w ramce obok) grób jest celem pielgrzymek wiernych nie tylko z opolskiej diecezji. Dla miejscowych natomiast ks. Alojzy Liguda jest powiernikiem problemów codziennego życia.

- Jego postawa, wspaniałe życie i heroiczna śmierć mogą być wzorem dla każdego - wyjaśniają parafianie, którzy dbają, aby na grobie Ligudy zawsze były świeże kwiaty.

Ale do parafii Ducha Świętego wierni przyjeżdżają także ze względu na działające tu, jedno z sześciu w kraju, Sanktuarium Szensztackie, czyli miejsce związane z międzynarodowym ruchem katolickim, o charakterze maryjnym, pedagogicznym i apostolskim. To tu każdego roku na dni skupienia i rekolekcje pielgrzymuje młodzież, rodziny, matki, a także opiekunowie "Dzieci Maryi". Założyciel ruchu, ojciec Józef Kentenich, ma w Winowie ulicę swojego imienia.

Właśnie przy tej ulicy stoi kościół, a także dom zakonnic z Szensztackiego Instytutu Sióstr Maryi. Zakonnice zajmują się sanktuarium, zakrystią, opiekują się też grupami szensztackimi w całej diecezji opolskiej.

- Są naszymi dobrymi duchami - mówią o siostrach parafianie, dodając, że po patronie kościoła, ks. Ligudzie, i ojcu Kentenichu kolejnym dobrym duchem jest ich proboszcz, ks. Waldemar Klinger.
- Z nim wszyscy czują się swobodnie - mówili parafianie, nazywając księdza Klingera swoim przewodnikiem.

Sylwetka

Sylwetka

Błogosławiony ks. Alojzy Liguda urodził się w 1898 roku w Winowie. Był misjonarzem, werbistą. W czasie II wojny światowej trafił do obozu koncentracyjnych, zginął męczeńsko w 1942 roku w Dachau. Wcześniej mógł wyjść na wolność przyznając się do niemieckości. Uratował życie wielu więźniom. Dziś ulica, przy której się urodził nosi jego imię. W kościele poświęcony jest mu boczny ołtarz.

Zajmujący się parafią od 17 lat ksiądz nie czuje się jednak wyjątkowym. - Biskup wybrał mi taką rodzinę i trafił doskonale - śmieje się proboszcz. - Starszych parafian traktuję po prostu jak ojców i matki, młodszych jak moje siostry, braci i dzieci.

O tym, że winowska parafia jest jak jedna wielka rodzina, świadczy m.in. wyremontowany przez jej członków dom pielgrzyma oraz otaczający kościół ogród. Porośnięty krzewami plac zdaniem wielu jest najpiękniejszy w całej miejscowości.

- Razem z parafianami wyznajemy zasadę, że do nieba powinno się iść przez zieleń - śmieje się ks. proboszcz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska