Najlepsza zapłata? Uśmiech uratowanego

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Pies w trakcie poszukiwań jest świetnym kompanem człowieka. Jego przewagą jest węch.
Pies w trakcie poszukiwań jest świetnym kompanem człowieka. Jego przewagą jest węch. Fot. Archiwum OGPR
Opolska Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza szuka wolontariuszy. Uratować komuś życie możecie Wy i Wasze czworonogi.

Piątek, 19 sierpnia. Alarm dla wolontariuszy. Dyżurny policji z Olesna wezwał Grupę do poszukiwań zaginionego 87-letniego grzybiarza. Wiadomo, że mężczyzna choruje na serce . Wyszedł rano do lasu i kontakt z nim się urwał. Wolontariusze wiedzą jeszcze jedno: za udział w akcji nie dostaną ani złotówki. Mimo to jadą.

- Tamta akcja na szczęście zakończyła się sukcesem, a mężczyzna odnalazł się cały i zdrowy - wspomina Leszek Kois, były policjant a obecnie dowódca Opolskiej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej. - On i jego syn po wszystkim wyściskali nas tak, jakbyśmy znali się od lat. Takie momenty tylko utwierdzają nas w przekonaniu, że to co robimy naprawdę ma sens.

Zasada jest prosta: im więcej osób wyrusza w teren, tym większa szansa, że zaginionego uda się szybko odnaleźć. - Zdrowy człowiek jest w stanie w ciągu godziny przejść do czterech kilometrów - wylicza dowódca grupy. - Działamy w systemie szybkich trójek, w którym pracuje również TOPR czy GOPR. Środkowy ratownik z danej trójki ma ze sobą nawigację satelitarną, dlatego widzimy który obszar przeszukują.

Ratownicy nie idą w teren żna zywioł. Aby poszukiwania były skuteczne trzeba zorganizować sztab, a planiści muszą wyznaczyć sektory do przeszukania i podzielić je między trójki ochotników.

- Dlatego zachęcamy do zasilenia naszych szeregów nie tylko osoby młode i silne, które świetnie sprawdzą się w terenie - podkreśla Leszek Kois. - Odnalezienie człowieka nigdy nie jest indywidualnym sukcesem pojedynczego ratownika, ale całej grupy, m.in. właśnie planistów. Każda para rąk i oczu jest na wagę złota.
W opolskiej grupie działa blisko setka osób. Mają rodziny, pracę, zobowiązania, a mimo to praktycznie nie zdarza się alert, w którym gotowość do wyjazdu zadeklarowałoby mniej niż 20 osób. - To nie jest zły wynik, ale my chcemy być jeszcze bardziej skuteczni, a do tego potrzebni są ludzie - podkreśla dowódca Opolskiej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej, która ma na koncie akcje nie tylko na Opolszczyźnie , ale również m.in. w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. - Od państwa czy samorządu nie dostajemy ani złotówki na działalność. Sami zarabiamy na przykład prowadząc szkolenia dla psów, z których dochód zasila budżet fundacji. Z tych pieniędzy kupujemy paliwo, umundurowanie, sprzęt.

Na swoim koncie mają poszukiwania osób m.in. z zaburzeniami psychicznymi, które wyszły z domu i nie były w stanie wrócić, ale zdarzają się również niedoszli samobójcy. W tym drugim przypadku sytuację na początku rozpoznaje ich psycholog, dzięki czemu można skuteczniej wytypować obszar poszukiwań. Tam gdzie zawodne są zmysły człowieka, pomóc może pies.

- Wielu z nas nie ma nawet świadomości, jak wielki potencjał tkwi w ich pupilach - mówi Leszek Kois. - Dlatego zachęcam, żeby przyjść do nas ze swoim psem. Nasi behawioryści będą w stanie ocenić, czy sprawdzi się on jako ratownik. Czasami wystarczy trochę pracy, która i dla pupila i dla jego pana będzie świetną zabawą, a efekty mogą być naprawdę imponujące.

Osoby zainteresowane dołączeniem do OGPR mogą kontaktować się z jej dowódcą pod numerem telefonu 607 237 997. Więcej informacji znajdziecie też na stronie: www.ogpr.pl i na facebookowym profilu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska