- Takie odwiedziny to dla nas prawdziwe święto - cieszy się Anna Bulla, przewodnicząca tamtejszej rady sołeckiej. - Nasz Kwiatków taki mały, trochę na uboczu, zapomniany…
Ale za to przepiękny! Bo jak na Kwiatków przystało, w każdej zagrodzie mnóstwo kwiatów. W ogródku pani sołtys Renaty Sezanowicz róże, pelargonie i magnolie, które - co niespotykane - kwitną dwa razy w roku. A u sąsiadki jabłoń po żniwach potrafi pąki ponownie puścić. Ale najlepszą rękę do kwiatów we wsi ma Krystyna Michaliszyn.
- Bo ona z nimi rozmawia - zdradza nam pani sołtys.
- Na ogół się z nimi dogaduję, ale jak zaczynają usychać, to i wyzywać je potrafię - śmieje się pani Krysia. - Jak tak im nawtykam, to się przestraszą i znów zaczynają rosnąć.
Miejscowość liczy jakieś 20 domów, w których mieszka najwyżej 70 osób. Mieszkańcy cenią sobie tutejszy spokój, ale brakuje im świetlicy, gdzie można by się spotkać i omówić wiejskie sprawy.
Mają za to kościół. Stary, poniemiecki z czerwonej cegły. No i pomnik na cmentarzu. Nagrobek ku pamięci matki ostatniego właściciela zamku, który niegdyś stał właśnie w Kwiatkowie i o którego przepychu legendy krążą po wsi do dziś.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?