Nic nie zepsuje mi opinii

- W czerwcu 2001 roku została pani odwołana z funkcji wójta gminy w okolicznościach niemal aferalnych. Teraz, gdy kandyduje pani na to samo stanowisko w wyborach bezpośrednich, stała się pani obiektem ataku ze strony jednej z urzędniczek. W gminie mówi się, że pani zwariowała, porywając się znów na stanowisko wójta.
- Nie, nie zwariowałam. Przed rokiem zostałam odwołana przez radę na podstawie zarzutu o działania niezgodne z prawem i niegospodarność. Potem kontrola Wojewódzkiej Delegatury Naczelnej Izby Kontroli stwierdziła, że pieniądze na remonty i inwestycje były wydawane racjonalnie.
- Przed tygodniem rozkolportowany został w Nakle list otwarty skarbnika gminy, w którym dowodzi, że łamała pani prawo, że jako wójt robiła pani co chciała.
- To też są pomówienia. Wniosłam sprawę do sądu, który w trybie wyborczym rozpatrzył moją skargę, ale z uwagi na to, że nie mogłam udowodnić stronie pozwanej, że kłamie, pozew został oddalony. Powód był prozaiczny - nie miałam dostępu do dokumentów w urzędzie. Pozostaje mi dochodzenie prawdy na drodze cywilnej.
- Mimo tych - jak pani twierdzi - pomówień jest pani zdecydowana ubiegać się o fotel wójta gminy?
- A dlaczego nie? Przez jedenaście lat pełniłam tę funkcję z powodzeniem. Wiele w gminie zostało zrobione. Między innymi wybudowana jest oczyszczalnia ścieków dla naszej gminy i gminy Izbicko, która stała się potem zarzewiem konfliktu i mojego odwołania. Kandydowanie w najbliższych wyborach traktuję więc jak wyzwanie. Wiele jest bowiem do zrobienia w gminie i do naprawienia, gdyż uważam, że obecny zarząd nie spełnia oczekiwań mieszkańców.
- Opinię ma pani jednak zszarganą...
- Nic mi nie zepsuje dobrego imienia. Kto i jak prowadzi kampanię wyborczą - jest jego prywatną sprawą. Przykre jest jednak to, że prowadzona jest w tak infantylny stylu, stylu nie licującym z powagą i dobrymi manierami.