MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niech się fundusz sam wyleczy

Małgorzata Fedorowicz [email protected]
Wejście w życie Narodowego Funduszu Zdrowia miało być lekiem na całe zło. Tymczasem "specyfik" ten nie tylko nie wyleczył starych chorób, ale - wywołał nowe.

Najpierw konkurs na świadczenia medyczne na 2004 rok został ogłoszony z dużym poślizgiem, co jeszcze nigdy się nie zdarzyło i co grozi, że nie zostanie rozstrzygnięty w porę, czyli do 31 grudnia. Poza tym, jeszcze nie rozpoczął się on na dobre, a już przedstawione w nim warunki oprotestowali lekarze podstawowej opieki zdrowotnej. Nie chcą oni zastępować pogotowia, do czego próbuje się ich zmusić, i zapewne jest w tym dużo racji. Do grona niezadowolonych dołączyły też pielęgniarki środowiskowe i położne, którym każe się, niczym akwizytorkom, chodzić po domach i zbierać deklaracje od ich potencjalnych pacjentów. Efekt tego jest taki, że są one narażone na upokorzenia, bo często ludzie zamykają im drzwi przed nosem, a uzbierana ilość deklaracji - mizerna. To tylko kilka przykładów stanów zapalnych w nowym systemie, bo na wymienienie wszystkich nie starczyłoby tu miejsca. Po raz kolejny nasuwa się tylko jeden wniosek: ustawa o Narodowym Funduszu Zdrowia jest chora i przede wszystkim ona sama wymaga leczenia, gdyż stanowi źródło nieustannych konfliktów. Tylko że teraz nie ma się kto do tego przyznać ani - wziąć na siebie odpowiedzialności za jej wprowadzenie. Kilka dni temu w programie I telewizji publicznej w jednym z programów publicystycznych brał udział były minister zdrowia Mariusz Łapiński, o którym, chyba każde dziecko wie, że jest "ojcem" tej ustawy. Tymczasem, co można było zobaczyć i usłyszeć? Otóż bardzo zadowolonego z siebie byłego ministra, który - mimo ciskanych w niego gromów przez obecnych w studiu dyskutantów - ani w jednym słowie nie poczuwał się do żadnej winy. Z uśmieszkiem na twarzy powtarzał tylko w kółko, że wtedy, gdy ustawa o funduszu wchodziła w życie, to on już przecież nie był ministrem i niczego nie podpisywał. Można tylko ręce załamać albo odesłać pana Łapińskiego również do leczenia.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska