Niespodzianka była blisko

Marcin Sagan <a href="mailto:[email protected]">[email protected]</a> 077 44 32 609
Na ten moment angielscy kibice czekali bardzo długo. Wayne Rooney (z lewej) po kontuzji w końcu wszedł do gry, zastępując Michaela Owena. Wiele jednak nie był w stanie zmienić w przeciętnie prezentującej się reprezentacji Anglii.
Na ten moment angielscy kibice czekali bardzo długo. Wayne Rooney (z lewej) po kontuzji w końcu wszedł do gry, zastępując Michaela Owena. Wiele jednak nie był w stanie zmienić w przeciętnie prezentującej się reprezentacji Anglii.
Grupa B. Trynidad i Tobago po remisie ze Szwecją był również bardzo bliski urwania punktów Anglii. Pierwszą bramkę stracił dopiero w 83. min po strzale Petera Croucha.

Ten mecz miał dodatkowy smaczek. Niemal wszyscy zawodnicy reprezentacji Trynidadu i Tobago grają na Wyspach. Różnica między nimi a podopiecznymi Svena Gorana Erikssona jest taka, że przeważnie występują w niższych ligach.

Na boisku walczyli jednak bez kompleksów. Przewagę oczywiście mieli Anglicy. Dobrze na lewej stronie grał Joe Cole wspomagany przez Ashleya Cole'a Wspólnie inicjowali wiele akcji. W 6. min przed pole karne zagrał Peter Crouch, a z 20 metrów potężnie strzelił Frank Lampard. Trafił jednak wprost w dobrze ustawionego Shakę Hislopa. Bramkarz reprezentacji Trynidadu i Tobago nie zdołał chwycić futbolówki, odbił ją przed siebie, gdzie czyhał Michael Owen. Napastnik reprezentacji Anglii nie zdołał jednak opanować piłki, która wyszła poza plac gry.
Potem Hislop jeszcze kilka razy wychodził obronną ręką. 36-letni bramkarz West Ham był prawdziwym bohaterem tego spotkania.
W ostatniej minucie pierwszej połowy przed fantastyczna okazją stanęli piłkarze z Karaibów. Po błędzie bramkarza Paula Robinsona, który nie trafił w piłkę podczas wyjścia do dośrodkowania, główką strzelał Stern John. Do szczęścia zabrakło mu niewiele. Zmierzającą do bramki piłkę wybił sprzed linii bramkowej John Terry.
W drugiej odsłonie scenariusz był podobny. Nadal atakowali Anglicy, a zespół Trynidadu i Tobago rozsądnie się bronił. Na boisku pojawił się Wayne Rooney, na co czekała piłkarska Anglia.

Nie on jednak, a chudy dwumetrowiec Peter Crouch znalazł się na ustach kibiców. Napastnik Liverpoolu wpisał się na listę strzelców w 83. min. Cała Anglia odetchnęła z ulgą. Był więc czas na hymn wykonany przez kibiców. Po tym, jak skończyli śpiewać "God save the Queen" mieli jeszcze jeden powód do radości. Drugą bramkę w 90. min strzelił Steven Gerrard.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska