Nowy zarządca posprząta

Lud
Agnieszka Szemiczek z trójką dzieci od niespełna roku mieszka w Domu Działkowca na ulicy Ogrodowej.

Bez zameldowania i bez czynszu, bo w zamian zgodnie z umową miała pilnować budynku, sprzątać w środku i dbać o porządek na terenie ogródków.
Umowa zawarta z zarządem Pracowniczych Ogródków Działkowych latem zeszłego roku, kilkakrotnie przedłużana, wygasła 31 marca. Według niej Agnieszka Szemiczek miała pełnić obowiązki zarządcy budynku na Ogrodowej, miała także dbać o sprzęt i wyposażenie. Jej zdaniem z obowiązków wywiązywała się należycie, a zarzuty, które stawia zarząd ogródków nijak się mają do rzeczywistości.

- Na początku wszystko było w porządku i nikt nie miał żadnych pretensji - mówi Agnieszka. - Budynek sprzątałam, dopóki miałam klucze, potem prezesi je zabrali. W pracy pomagał mi mój partner, bo wiadomo, że wszystkiego nie zrobię sama. Sezon dopiero się zaczyna i teraz tak naprawdę zaczyna się praca, a ja mam związane ręce. Najpierw wyłączono telefon - co dozorca zrobi w środku nocy bez telefonu, gdyby np. wybuchł pożar? Teraz jeszcze wyłączyli mi prąd, chyba żeby się mnie szybciej pozbyć.
Do 17 kwietnia mieszkanie miało być puste, ale Agnieszka nie ma gdzie pójść.
- Napisałam odwołanie, żeby pozwolili mi zostać chociaż do końca czerwca. Do tego czasu skończy się rok szkolny, a ja będę mogła zamieszkać w innym miejscu. Nawet zobowiązałam się, że do tego czasu się wyprowadzę, ale odwołania nie przyjęto - żali się Agnieszka Szemiczek. - Jak mam się wyprowadzić teraz, kiedy najstarsza córka ma komunię? Przecież te dwa miesiące nie sprawią nikomu żadnej różnicy.
W tym tygodniu mieszkanie już musi być opuszczone, a na środę szefowie ogródków zapowiadają wizytę wraz z policją. Prawdopodobnie rodzina Szemiczków będzie musiała wynieść się z kuchni i dwóch maleńkich pokoików, które zajmowała w ostatnich miesiącach.

- Nie ma żadnej możliwości, żeby ta pani została. Na jej miejsce już mamy pięć podań - prezes Ryszard Raczyński jest zdecydowany. - Mieliśmy problemy z tą rodziną i dłużej nie możemy tego tolerować. Był nieporządek, rachunki nie były płacone w terminach. W Domu Działkowca odbywają się wesela i komunie, sezon już się zaczyna, a dalej nikt nie sprząta.

Odwołanie Agnieszki Szemiczek trafiło także do Antoniny Boroń, prezesa okręgowego zarządu Polskiego Związku Działkowców w Opolu.
- Znam sprawę i osobiście mogłabym się przychylić do prośby, chociażby ze względów społecznych, ale nie są to moje kompetencje i decyzja należy do zarządu tamtejszych ogrodów - mówi Antonina Boroń.
Na razie nie wiadomo, jaki będzie los rodziny. - Po tym, co mnie spotkało, już nawet nie chcę tutaj mieszkać. Proszę tylko o dwa miesiące czasu, żeby dziecko mogło spokojnie skończyć szkołę, a ja przewieźć rzeczy - kończy Agnieszka Szemiczek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska