Od problemów uciekają w śmierć

fot. S. Mielnik
Dla dzieci w wieku dojrzewania najważniejsza staje się grupa rówieśnicza.
Dla dzieci w wieku dojrzewania najważniejsza staje się grupa rówieśnicza. fot. S. Mielnik
Samobójstwo Adriana z Włocławka to już siódma w ciągu 40 dni tragedia nastolatka nękanego przez rówieśników.

Ekspert

Ekspert

EWA MITORAJ, psycholog z Miejskiej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Opolu:

- Dorośli nie są całkiem bezradni wobec przejawów agresji w szkole. Praca wychowawcza powinna iść w dwu kierunkach: po pierwsze, należy hamować tę agresję, która już jest w szkołach i wcześnie reagować na każde z pozoru drobne agresywne zachowanie, takie jak podstawienie nogi czy rzucanie obraźliwych słów na kolegę. Po drugie, należy wykazywać niezwykłą konsekwencję w reagowaniu na takie zachowania i jasno wytyczać, co wolno, a czego nie wolno. A przede wszystkim trzeba już od przedszkola uczyć dzieci rozwiązywania trudnych sytuacji społecznych. Tego nikt ich nie uczy, więc sięgają po wzorce znane z telewizji albo wprost z ulicy.

Pierwsza była śmierć Ani molestowanej seksualnie przez kolegów z klasy. Kilka dni potem w salce katechetycznej w Elblągu powiesiła się Monika. Po tym wypadku doszło do pięciu samobójstw chłopców w wieku od 13 do 16 lat w różnych miejscach Polski. Ostatni był Adrian, który po pierwszej nieudanej próbie samobójczej i próbach pomocy ze strony dorosłych powiesił się na smyczy.
Większość ofiar miała problemy w kontaktach z rówieśnikami.

Dlaczego dzieci targają się na życie?
- Samobójstwo to najbardziej dramatyczna forma zwrócenia uwagi na siebie i swoje problemy - mówi Anna Doner-Machaczek, pedagog szkolny w gimnazjum nr 8 w Opolu. - Dla dzieci w wieku dojrzewania nie liczą się rodzice i dorośli, a najważniejsza staje się grupa rówieśnicza. Jeśli dziecko jest przez taką grupę odrzucone, bardzo boleśnie to przeżywa. Na dodatek młodzież w tym wieku postrzega rzeczywistość wyłącznie w barwach czarno-białych. Takie wyostrzone widzenie jest bardzo niebezpieczne, bo w razie sytuacji konfliktowej skłania do radykalnych rozwiązań.

Zdaniem Zofii Godlewskiej, dyrektor gimnazjum nr 6 w Opolu, ważny jest też moment przejścia z podstawówki do gimnazjum. Wtedy dzieci nabierają przekonania, że przekroczyły próg dorosłości i więcej im wolno. Trudno je z tego błędnego przekonania wyprowadzić.
Uczniowie nie radzą sobie z emocjami. Stąd biorą się też konflikty i szkolne dramaty.
- Nikt nie uczy młodzieży, jak radzić sobie w trudnych sytuacjach - mówi Agnieszka Gawor, psycholog ze Szkoły TAK w Opolu. - Kto miałby to robić, jeśli sami dorośli nie są przygotowani do radzenia sobie z codziennym stresem i napięciem? Uczniowie w trudnych momentach radzą więc sobie w taki sposób, jaki przychodzi im do głowy.

Czy pedagodzy i nauczyciele są w stanie na czas wychwycić negatywne stany emocjonalne ucznia i zapobiec tragediom?
- Programy szkolne są przeładowane - mówi Agnieszka Gawor. - Nauczyciel musi je zrealizować i nie ma czasu zastanawiać się nad stanem emocjonalnym ucznia. Jest po to, by oceniać wiedzę ucznia, a nie jego emocje. Z drugiej strony przyszłych nauczycieli nie uczy się, jak rozpoznawać potrzeby emocjonalne uczniów. Dlatego nie są oni przygotowani do takich rozmów.
W roku 2005 z powodu problemów szkolnych samobójstwo popełniło 51 uczniów (w tym 29 chłopców).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska