Odra Opole najprawdopodobniej wróci do gry w Fortuna 1 Lidze. W klubie muszą jednak dostosować się do wielu nowych obostrzeń

- Wszyscy chcielibyśmy wznowić rozgrywki, ale wszystko musi być zrobione z głową, bo cały czas najważniejsze jest bezpieczeństwo i zdrowie ludzi – zaznacza Tomasz Lisiński, prezes Odry.

Próbowaliśmy się z nim skontaktować już w środę, ale wtedy był poza zasięgiem. Nieprzypadkowo. Ten dzień włodarzom opolskiego klubu upłynął bowiem pod znakiem wielogodzinnych spotkań, związanych z warunkami, których realizacja jest konieczna do wznowienia ligowej rywalizacji.

- Wytyczne ze strony Polskiego Związku Piłki Nożnej otrzymaliśmy we wtorek i musieliśmy błyskawicznie zacząć działać – mówi Lisiński. – Wewnątrz klubu zastanawialiśmy się, co jesteśmy już w stanie zrobić, a z czym możemy mieć problemy. Bo niektóre procedury są bardzo skomplikowane do wdrożenia.

Kluby grające w Fortuna 1 Lidze będą musiały w najbliższych tygodniach przestrzegać podobnych zasad prowadzenia treningów co te występujące w PKO Ekstraklasie. Wiążą się one ze ścisłymi obostrzeniami dotyczących korzystania m.in. z takich miejsc jak siłownia, gabinet fizjoterapeuty czy szatnia. W tych ostatnich wszyscy, łącznie z samymi piłkarzami, będą musieli nosić maseczki oraz rękawiczki. Trenerzy oraz pracownicy klubu nie będą mogli ich w ogóle zdjąć podczas przebywania z zespołem.

- Inne kluczowe zagadnienia dotyczą sposobu trenowania w poszczególnych etapach – dodaje Lisiński. – Na razie wciąż możliwe są tylko treningi indywidualne, które zawodnicy mają rozpisywane przez trenerów i realizują przez cały czas trwania pandemii. Później mają być możliwe treningi na boisku w małych, 2-osobowych grupach, a dopiero na końcu zajęcia całą drużyną. Nie otrzymaliśmy jeszcze natomiast precyzyjnych wskazówek co do przebiegu ligowych meczów, poza tym, że będziemy musieli wybrać grupę niezbędną do pracy przy ich organizacji (będzie mogła liczyć maksymalnie 50 osób – przyp. red). O różnych innych pomysłach bezpośrednio dotyczących spotkań wiemy tyle co z mediów.

W ostatnich dniach w Odrze zapadały jednak nie tylko kluczowe decyzje związane z nową organizacją treningów. Trwały również w najlepsze negocjacje dotyczące obniżki wynagrodzeń dla wszystkich pracowników klubu. Taki ruch był konieczny, ponieważ w 2020 roku klub otrzyma o około pół miliona złotych mniejszą dotację z Urzędu Miasta niż pierwotnie zakładano (1,5 mln złotych), a jego sponsorowanie czasowo zawiesiła też firma przewozowa Sindbad.

- Rozmowy zakończyły się sukcesem – podkreśla sternik opolan. – Doszliśmy do porozumienia z pracownikami administracji, trenerami pierwszego zespołu, szkoleniowcami akademii, a także z samymi piłkarzami. Wszyscy zgodnie zrozumieli nasze ograniczone możliwości w zaistniałej sytuacji, dzięki czemu kwestię wynagrodzeń do końca tego sezonu mamy ustaloną. O kolejnym jeszcze nie rozmawialiśmy, bo obecnie jest zbyt dużo znaków zapytania dotyczących tego, jak będzie wyglądać sport w kolejnych miesiącach.

Kontynuując wątek cięcia płac, Lisiński podsumowuje:

- Jedynym słusznym rozwiązaniem były w tym przypadku rozmowy indywidualne. Piłkarze mają nie tylko różne kontrakty, ale też każdy z nich ma inną sytuację życiową. Tak więc rozmawialiśmy ze wszystkimi po kolei, żeby wspólnie dojść do porozumienia i pokazać, że traktujemy swoich pracowników poważnie. Bardzo się cieszymy, że już teraz w stu procentach dogadaliśmy się co do kwestii finansowych i możemy się skupić na innych zadaniach.