Odrzucone oferty

Rozmawiał Roman Stęporowski
Przyjmujący Mostostalu Azotów Kędzierzyn-Koźle i reprezentacji nie był zainteresowany grecką ofertą, a włoską odłożył na później.

- Co przesądziło, że zostaje pan w Mostostalu?
- W minionym sezonie klub miał bardzo dobre wyniki, co w rozmowach było jego największym atutem. Pokrzyżowały się też moje plany jeśli idzie o ligę włoskę, gdzie nie rozszerzono limitu obcokrajowców. Może za rok ta sytuacja się zmieni.
- Wydawało się jednak, że pańskie pertraktacje z prezesem Mostostalu, Kazimierzem Pietrzykiem, potrwają znacznie dłużej. Co wpłynęło na zwrot akcji?
- W środę wyjechałem na zgrupowanie reprezentacji, po którym czekają mnie mecze w Lidze Światowej i do domu wrócę dość późno. Przed wyjazdem chciałem wiedzieć, jaka będzie moja sytuacja w przyszłym sezonie. Kluby też nie mogą czekać na decyzje zawodników do końca lipca, kiedy wrócimy z wojaży w Lidze Światowej. Dlatego szybciej zdecydowałem się podpisać kontrakt z Mostostalem. Nie jest to szczyt moich marzeń. Liga włoska w tym roku była bardzo blisko, zaczekam i być może trafię tam za rok. Dość późno zgłosili się po mnie także przedstawiciele ligi greckiej, ale z nimi nie chciałem rozmawiać.
- W dwuletnim kontrakcie jest opcja mówiąca, że za rok może pan odejść do zagranicznego klubu. Po co ten zapis?
- Równie dobrze mogłem podpisać roczny kontrakt, ale przed następnym sezonem znów czekałyby mnie negocjacje. To jest dla mnie i mojej rodziny wielkie obciążenie psychiczne i nie lubię tego. Chcę być pewnym czegoś, ale zarazem wolę zawsze mieć pewną furtkę. Może za rok otrzymam jakąś intratną propozycję i wspomniany zapis w kontrakcie pozwoli mi spokojnie negocjować z zachodnimi klubami.
- Czy to prawda, że w tym roku wcale nie był pan zdecydowany na wyjazd do zagranicznego klubu?
- Nie jestem łatwowierny i jeśli nie zobaczę czegoś na papierze, to dla mnie nie ma tematu. Tak było w tym roku z włoskimi ofertami. Dużo mówiono na temat mojego przejścia do serie A. Na stronach włoskich klubów pisano o ewentualnych zakupach i często pojawiało się moje nazwisko. To świadczyło o sporym zainteresowaniu moją osobą. Jednak dopóki nie przedstawiono mi konkretnej propozycji i wzoru kontraktu, dopóty mój wyjazd był daleki.
- Krajowe oferty były mało konkretne?
- Zrezygnowałem z kilku klubów. Miałem propozycję powrotu do Gorzowa, ale tam dopiero jest budowany zespół i nie chciałem w tej sytuacji wracać. Była bardzo poważna i korzystna dla mnie oferta z Olsztyna. W tym przypadku dla obu stron liczył się czas, a ja nie chciałem wstrzymywać olsztyńskich działaczy, którzy także planują stworzyć ciekawy i mocny zespół.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska