Okno w dobrym stylu

Lina Szejner
Okna gięte to nowość na polskim rynku budowlanym.
Okna gięte to nowość na polskim rynku budowlanym.
Jerzy Smolarczyk wraz z bratem mają smykałkę do techniki i lubią wielkie wyzwania.

Jako pierwsi w kraju zaczęli produkcję okien kwadratowych, prostokątnych i okrągłych. Teraz zabrali się za okna gięte do wykuszy.
- Producent okien musi dużo czytać i znać się na architekturze, żeby wiedzieć, jaki typ okien pasuje do jakiego obiektu - mówi Jerzy Smolarczyk, współwłaściciel firmy. - Robiliśmy już okna do kamienic stojących na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi i do tych z Ruskiej we Wrocławiu. A także do pałacu w Natolinie i do wielu nowych, prywatnych domków oraz rezydencji.

Jeśli firma, która zleca mi produkcję okien, współpracuje z architektem, to on decyduje, jak te okna powinny wyglądać. Ustalamy tylko szczegóły i przystępuję do pracy. Gorzej, jeśli okna zleca mi właściciel domu, a jego wizja zupełnie nie przystaje do stylu obiektu. Muszę wtedy go przekonywać do innych kształtów. Kiedy w modę weszły duże okna bez podziałów, każdy zamawiał takie, bez względu na styl budynku. Zawsze oglądam projekt domu i doradzam, jakie okna będą najbardziej pasować. Często udaje mi się ludzi przekonać do zupełnie innej formy i koloru, niż początkowo zamawiali. I są potem bardzo zadowoleni.
Proste okna bracia Smolarczykowie uważają za "typówkę", która musi być solidnie wykonana, ale nie daje takiej satysfakcji jak okna na przykład do pałacu czy wyremontowanego zabytkowego budynku.
W takich domach często stosowano efektownie wyglądające wykusze, które zresztą teraz powracają do łask i projektują je architekci na życzenie przyszłych właścicieli bardziej okazałych domów i rezydencji.

- Nie podobało nam się to, że do półokrągłych ścian trzeba dopasowywać płaskie okna - mówi Smolarczyk. - Tak długo kombinowaliśmy z bratem, w jaki sposób zrobić okno gięte, półokrągłe, aż nam się to udało. Jak dotąd nie widziałem, by ktoś takie okno w kraju robił.
Opolscy architekci też zapewne o tym nie słyszeli, bo na ostatnich Opolskich Targach Budownictwa "Mój dom" właśnie oni gromadzili się koło ekspozycji Smolarczyków.
Dobre, drewniane okna przez kilka lat nie wymagają żadnej specjalnej troski. Ale po pewnym czasie ramy muszą być konserwowane i odnawiane. Jerzy Smolarczyk poleca do tego celu farby akrylowe.
- Dawniej stosowano olejne, ale teraz czas je porzucić - mówi. - Na olejnej powierzchni tworzą się mikropęknięcia, które penetruje woda. Po pewnym czasie ta farba odchodzi płatami, a rama coraz bardziej się niszczy. Okna malujemy trzy razy - impregnatem, farbą podkładową, a po wyschnięciu - nawierzchniową. Z mojego doświadczenia wynika, że najlepiej kupować wszystkie trzy farby u jednego producenta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska