Nawet kiedy poszedł do seminarium, nie zrezygnował z hobby. - Od księdza biskupa dostawałem specjalne pozwolenia na wyjazd do domu, gdy trzeba było łączyć pary - uśmiecha się duchowny. - To było czymś wyjątkowym, bo przepustki wydawano tylko z powodu śmierci kogoś bliskiego.
Gołębie wędrowały za nim od parafii do parafii. Dziś ma ich setkę - różne rasy. Najbardziej jednak lubi gołębie pocztowe. Są inteligentne. Wypuszczone gdziekolwiek, zawsze wracają do domu.
- Wczoraj wywiozłem stado młodych do Wrzosek pod Opolem - mówi ksiądz Józef. - Potem prułem do domu autem i to naprawdę szybko, a gołębie i tak były dwadzieścia minut przede mną!
Najbardziej wzruszającym momentem było dla niego wypuszczenie gołębi na placu świętego Piotra w Watykanie trzy lata temu. W powietrze wzleciało wtedy ponad 9700 ptaków - dokładnie tyle, ile dni miał wówczas pontyfikat Jana Pawła II. Filmowała to nawet telewizja RAI.
Najtragiczniejsze wspomnienie powraca ciągle. - Wyszedłem z hali wystawienniczej na godzinę przed tym, jak się zawaliła - opowiada o katastrofie, która wydarzyła się w styczniu w Katowicach. - Aż nie chcę myśleć, co by było, gdyby tragedia wydarzyła się wcześniej. Około 11.00 w hali było kilka tysięcy ludzi. Do dzisiaj mi się to śni.
Ksiądz Żyłka hodowcom gołębi towarzyszy i w trudnych, i w szczęśliwych chwilach. Wybrali go na swojego kapelana. Tradycją już jest, że wszyscy spotykają się co roku w październiku na Górze Świętej Anny.
- Zaszczepiam wśród moich kolegów idee św. Franciszka, który ukochał wszystkie stworzenia - zaznacza kapłan. - Czyli "pokój i dobro". To, co przydałoby się wszystkim, nie tylko hodowcom.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?