Pan A. jest znanym przedsiębiorcą w jednym z miast powiatowych na Opolszczyźnie (prosi, aby nie podawać jego personaliów). O tym, że jest zakażony koronawirusem dowiedział się przez przypadek.
- Pod koniec czerwca jeden z moich pracowników źle się poczuł i trafił do szpitala. Rutynowo zrobiono mu testy na COVID i okazało się, że wynik jest dodatni – relacjonuje nasz czytelnik. – Jestem odpowiedzialnym szefem, dlatego na własny koszt zrobiłem testy swoim pracownikom i rodzinie (kosztowało go to 20 tys. złotych – przyp. red.). W przypadku kilku osób wynik był dodatni. Koronawirusa potwierdzono również u mnie, mojej żony i syna, dlatego trafiliśmy na domową kwarantannę, choć gdyby nie te testy, nawet nie wiedzielibyśmy, że jesteśmy zakażeni.
Opolanin od miesiąca jest zamknięty z bliskimi w czterech ścianach domu. – W poniedziałek pracowałem w ogrodzie. W pewnym momencie odłamek spadającego konara uderzył mnie w oko. Z godziny na godzinę ból był coraz większy – wspomina. – Nie wiedziałem, czy odłamek utkwił w oku, czy spowodował jakieś uszkodzenie, ale wyglądało na to, ze problem sam się nie rozwiąże.
Pan A. wiedział, że bez zgody sanepidu z domu ruszyć się nie może. Zaczął szukać placówki, w której specjalista obejrzy oko i udzieli mu pomocy.
– Pamiętałem, że szpital zakaźny działał w Kędzierzynie-Koźlu, więc postarałem się o zgodę sanepidu i własnym transportem ruszyłem w trasę. W drodze dostałem informację, że nikt mnie tam nie przyjmie. Wróciłem do domu – relacjonuje. – Jeden z moich przyjaciół obdzwaniał opolskie szpitale, ale wszędzie odsyłali go z kwitkiem. Drugi dzwonił po placówkach w sąsiednim województwie. Z takim samym efektem. Zostałem na lodzie.
Ból narastał, więc pan A. zaczął się w końcu obawiać, że straci wzrok. Z bezsilności, blisko dobę po wypadku, chwycił za słuchawkę i zadzwonił do nto. Skontaktowaliśmy się z opolskim oddziałem NFZ, a później sprawy potoczyły się błyskawicznie.
W ciągu kilkudziesięciu minut mężczyzna otrzymał informację, że ma jechać do Kędzierzyna-Koźla, gdzie dostanie pomoc. Zapytaliśmy, dlaczego wcześniej pacjenta odesłano z kwitkiem.
- W toku przeprowadzonego postępowania wyjaśniającego ustalono, że odmowa udzielenia świadczenia była wynikiem nieporozumienia. Z informacji uzyskanych od dyrektora szpitala wynika, że pacjentowi został wyznaczony termin konsultacji – poinformowała nas Bernadeta Trawka, z opolskiego NFZ-u.
- To bzdura. Absolutnie nikt nie wyznaczył mi żadnego terminu wizyty – zapewnia mężczyzna.
Ostatecznie pan A. dostał pomoc, a oko boli go mniej. NFZ przypomina, że pacjenci z pozytywnym wynikiem COVID, gdy wymaga tego sytuacja, powinni szukać pomocy właśnie w szpitalu w Kędzierzynie-Koźlu. O planowanym opuszczeniu miejsca kwarantanny muszą jednak poinformować sanepid. Można to zrobić mailowo lub telefonicznie.
Kandydat PiS na prezydenta. Decyzja coraz bliżej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?