Opolska infolinia w sprawie grypy to zabawa w głuchy telefon

fot. sxc
fot. sxc
Infolinia w sprawie grypy uruchomiona przez centrum zarządzania kryzysowego w Urzędzie Wojewódzkim w Opolu to fikcja. Już pierwszego dnia lekarz dyżurny był nieuchwytny. Drugiego dnia też.

Zgodnie z informacji, jaką rzecznik prasowy wojewody przesłał do mediów, wynikało, że lekarz będzie dyżurować od 8.00 do 15.00 pod bezpłatnym numerem telefonu 800 163 136. Miał udzielać porad dotyczących profilaktyki oraz sposobu postępowania w przypadku zachorowania na grypę.

- Zadzwoniłam pod wskazany numer w poniedziałek o 14.30, poprosiłam o rozmowę z lekarzem, tymczasem jakiś mężczyzna odpowiedział mi krótko, żebym sobie zadzwoniła w sprawie grypy na oddział zakaźny szpitala - opowiada pani Maria z Opola. - Zbył mnie jak jakiegoś intruza.

Gdy jeszcze w poniedziałek relacjonujemy całe zajście dyrektorowi Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Opolskiego Urzędu Wojewódzkiego, ten nie kryje zdenerwowania.

- Dyżur do 15 powinien pełnić lekarz koordynator ratownictwa medycznego,
który jest u nas zatrudniony na etacie - mówi Henryk Ferster. - Zaraz wszystko wyjaśnię. Przeproszę również tę panią.

Godzinę później dyrektor Ferster oddzwonił: - Ustaliłem, że lekarz wyszedł pół godziny wcześniej niż powinien i nie poinformował o infolinii zmiennika. To już się nie powtórzy.

Sprawdziliśmy we wtorek 10 listopada. O 10.40. zadzwoniliśmy pod numer 800 163 136. Dyżurny centrum trzykrotnie próbował połączyć nas z lekarzem. Bez skutku.

- Lekarz wyszedł służbowo do Medicusa, proszę mu się nagrać na komórkę - radzi męski głos.
Znów interweniujemy u dyrektora Ferstera.Jest zaskoczony nieobecnością lekarza. Obiecuje, że oddzwoni. Nie dotrzymuje słowa. Gdy godzinę później łączymy się z nim ponownie, przekazuje słuchawkę swojemu zastępcy.
- Ja o niczym nie wiem, byłem na wyjeździe służbowym, dopiero staram się rozeznać ten temat - mówi Manfred Rokujżo. - Z informacji, którą dostałem 10 minut temu wynika, że rano koordynator nie przyszedł do pracy, bo podszedł z chorym dzieckiem do..lekarza.

Dr Witold Madej, który powinien pełnić dyżur pod telefonem, nagle się odnajduje. - Był to niefortunny zbieg okoliczności - tłumaczy. - Przykro mi bardzo, że tak wyszło.

Kordian Michalak, rzecznik wojewody opolskiego: - Wojewoda wie już o całej sprawie i kazał ją wyjaśnić dyrektorowi Fersterowi. - Nie po to uruchamialiśmy infolinię, żeby nie działała. Przepraszamy...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska