Opolskie. IV fala pandemii zbiera już śmiertelne żniwo. Umierają głównie osoby niezaszczepione. A najgorsze jeszcze przed nami

Mateusz Majnusz
Mateusz Majnusz
- Tylko szczepionka może uchronić nas przed ciężką chorobą, a w konsekwencji także śmiercią spowodowaną zakażeniem koronawirusem. To nie jest fikcja, tylko codzienność pracy lekarzy i pielęgniarek w szpitalu tymczasowym w Opolu
- Tylko szczepionka może uchronić nas przed ciężką chorobą, a w konsekwencji także śmiercią spowodowaną zakażeniem koronawirusem. To nie jest fikcja, tylko codzienność pracy lekarzy i pielęgniarek w szpitalu tymczasowym w Opolu USK w Opolu
W szpitalach covidowych w całej Polsce trwa w tym momencie walka o życie pacjentów, którzy w zdecydowanej większości nie chcieli się zaszczepić. Choć od kilku tygodni mamy do czynienia z ogromnym przyrostem zakażeń koronawirusem, szczyt IV fali pandemii przypadnie na przełom listopada i grudnia. I nie będzie to ostatnia fala pandemii, jaka czeka nas w naszym kraju.

Aż 28 dodatkowych łóżek dla chorych na COVID-19 trzeba było uruchomić z początkiem listopada w szpitalu tymczasowym w Opolu. To kolejny już raz tej jesieni, gdy zwiększana jest baza łóżek dla zakażonych w szpitalach regionu. Kolejne 50 dołożono w szpitalu MSWiA w Opolu, 12 - w Zespole Opieki Zdrowotnej w Nysie oraz 10 łóżek pediatrycznych w Samodzielnym Publicznym Zespole Opieki w Kędzierzynie-Koźlu. Wszystko po to, aby utrzymać bufor bezpieczeństwa wynoszący około 200 wolnych miejsc dla osób ciężko przechodzących infekcję.

Liczba pacjentów w szpitalach rośnie. Wczoraj rano w opolskich szpitalach leżały 153 osoby chore na COVID-19, to trzy razy więcej niż miesiąc temu. Najwięcej chorych, bo blisko 90, było w szpitalu tymczasowym w Opolu. Dziś pacjentów będzie tam jeszcze więcej, bo przez cały dzień pod szpital podjeżdżały karetki z chorymi.

- Czwarta fala pandemii uderzyła w nas z całą siłą – podkreśla dr Wiesława Błudzin, ordynator oddziału zakaźnego w Szpitalu Wojewódzkim w Opolu. - Wzrost zakażeń jest niepokojący, ale jeszcze bardziej niepokojący jest wzrost hospitalizacji na Opolszczyźnie – przyznaje.

Na chorych czeka obecnie 354 łóżek, jednak Opolszczyzna może uruchomić w sumie prawie tysiąc miejsc, w tym setkę na oddziale intensywnej terapii. Nastąpi to jednak dopiero w momencie, gdy dotychczasowe szpitale nie będą miały już gdzie przyjmować nowych pacjentów. Wojewoda opolski zapowiedział, że kolejnymi placówkami, które przekształcą się na covidowe, będą szpitale w Oleśnie i Strzelcach Opolskich.

Dyrektorzy opolskich szpitali już teraz deklarują, że są gotowi w każdej chwili uruchomić łóżka covidowe, jeśli zajdzie taka potrzeba.

- W szczycie III fali zajętych było nieco ponad 700 łóżek, w tym 80 na OIOM. Obecnie jesteśmy przygotowani na 900 łóżek covidowych, w tym 100 respiratorowych. W miarę potrzeby będziemy uruchamiać kolejne moduły w szpitalu tymczasowym oraz angażować do pomocy kolejne szpitale – wyjaśnia wojewoda Sławomir Kłosowski.

Jednocześnie dodaje, że w listopadzie wznowił pracę zespół analityków ds. modelowania matematycznego rozwoju pandemii. Wszystko po to, aby wystarczająco wcześnie wiedzieć, w jakich powiatach chorych będzie najwięcej.

Szpitale odwołują planowe operacje i ograniczają odwiedziny

Konsekwencją niskiego poziomu wyszczepialności i rosnącej liczby hospitalizacji jest zaangażowanie w walkę z pandemią kolejnych szpitali, które do tej pory leczyły pacjentów na inne niż covid choroby.

Powoduje to prawdziwe dramaty osób, które na operacje w tych placówkach czekały rok, nawet dłużej. Teraz ich zabiegi nie będą mogły się odbyć, ponieważ oddziały zostały przekształcone na covidowe.

Z redakcją „nto” skontaktowało się już kilku pacjentów, którzy podzielili się swoją historią. W każdym z tych przypadków sprawa dotyczy szpitala MSWiA w Opolu, w którym odwołano część operacji endoprotezy biodra i kolana.

- Ból jest tak silny, że nie mogę chodzić. Na kilka dni przed operacją otrzymałam informację, że jest ona odwołana, ponieważ szpital będzie covidowy – skarży się pani Urszula z Opola.

Jak wyjaśnia konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych – odpowiedzialność za tych pacjentów spoczywa przede wszystkim na antyszczepionkowcach, którzy nie dość, że sami się nie zaszczepili, to jeszcze zniechęcali do tego innych.

- Jeśli przez odpowiednio długi czas będziemy manipulować opinią publiczną, posługując się kłamliwymi argumentami, to część ludzi w to po prostu uwierzy i nie zdecyduje się zaszczepić. Rosnąca obecnie fala zakażeń jest tego właśnie efektem. Rząd musi przekształcać szpitale, bo zmagamy się z największą zarazą od stulecia i musi być miejsce dla ciężko chorych pacjentów. Jeśli czyjaś operacja została przez to odwołana, pretensję powinien mieć głównie do osób niezaszczepionych, bo to one w 9 na 10 przypadków leżą na łóżkach covidowych – mówi dr Wiesława Błudzin.

Z powodu rozprzestrzeniającej się pandemii opolskie szpitale wprowadziły również czasowe lub obowiązujące do odwołania ograniczenia odwiedzin pacjentów. Dotyczy to m.in. Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu czy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. św. Jadwigi w Opolu.

- Odwiedziny pacjentów odbywają się po uzyskaniu zgody lekarza i pod warunkiem, że osoby odwiedzające są zaszczepione przeciw Covid-19, są ozdrowieńcami lub posiadają negatywny wynik testu, wykonany nie wcześniej niż 48 godzin przed planowaną wizytą – tłumaczy dyrekcja Szpitala Specjalistycznego w Opolu.

Placówka poinformowała również, że w wyjątkowych sytuacjach (np. stanu agonalnego pacjenta) ordynatorzy lub kierownicy oddziałów mogą wydać indywidualną zgodę na odwiedziny z zachowaniem reżimu sanitarnego.

Pacjenci walczą o życie i żałują, że się nie zaszczepili

Każdego dnia do szpitala tymczasowego w Opolu przywożeni są nowi pacjenci zakażeni koronawirusem. W przeciwieństwie do zeszłorocznej fali pandemii pacjentami są już nie tylko osoby w podeszłym wieku, ale coraz częściej młodzi w wieku 20-30 lat, którzy do tej pory nie zachorowali na żadne inne choroby.

- O ile w styczniu chorowali głównie pacjenci 70+, a zgony dotyczyły osób zmagających się z cukrzycą, nadwagą, problemami kardiologicznymi czy innymi poważnymi chorobami, teraz do szpitala trafiają osoby w sile wieku. Co jednak najbardziej przerażające, przebieg ich choroby jest czasem dramatyczny. Niedawno zmarł w naszym szpitalu 30-latek, który wcześniej się nie szczepił i niestety zachorowanie przypłacił śmiercią. Tych tragedii można byłoby uniknąć, gdyby Polacy masowo poszli się szczepić i udało się w ten sposób nabyć odporność populacyjną, do której potrzeba zaszczepienia ok. 80 proc. ludności – wyjaśnia dr Marek Piskozub, kierownik szpitala tymczasowego w Opolu.

Do tej pory w Polsce podano 40 mln dawek szczepionek, co oznacza, że w pełni zaszczepionych jest połowa obywateli. Najlepiej wyszczepiona jest grupa 70-80-latków - to ok. 70 proc., a w grupie 80+ szczepionkę przyjęło nieco ponad 60 proc. Im młodsza grupa wiekowa, tym gorzej ze szczepieniami.

- Podczas pierwszej fali sądzono, że koronawirus dla dzieci i młodzieży nie jest taki straszny. Wkrótce okazało się jednak, że i dzieci mogą ciężko chorować oraz przenosić dalej wirusa, dlatego tak ważne jest, aby szczepionkę przyjęli wszyscy, którzy są do tego upoważnieni – dodaje dr Piskozub.

Prawdziwe skutki braku szczepień dr Piskozub widzi każdego dnia podczas swojej pracy w szpitalu tymczasowym. Od początku działalności, czyli końca grudnia zeszłego roku, szpital tymczasowy przyjął blisko 900 pacjentów, z czego przez cały październik około 100. Dla porównania we wrześniu tylko 34. Jego zdaniem, brak szczepień to wyraz społecznego egoizmu i braku dbania o swoje zdrowie oraz swoich bliskich.

- Tylko szczepionka może uchronić nas przed ciężką chorobą, a w konsekwencji także śmiercią spowodowaną zakażeniem koronawirusem. To nie jest fikcja, tylko codzienność naszej pracy. Wystarczy chwilę spędzić w zapełnionym szpitalu covidowym, porozmawiać z pacjentami, którzy jeszcze są w stanie rozmawiać, aby przekonać się, że pandemia koronawirusa jest śmiertelnie niebezpieczna i trzeba zrobić wszystko, aby jak najszybciej ją pokonać. A możemy to zrobić tylko poprzez masowe szczepienie ludzi. Innej drogi nie ma – podkreśla.

Zwraca także uwagę, że osobiście rozmawiał z pacjentami, których płuca zajęte były w 80 proc., a każdy oddech był dla nich walką o życie.

- Ci pacjenci sami przyznają, że żałują swojej lekkomyślnej decyzji, gdy widzą, jakie spustoszenie wyrządził w ich organizmie koronawirus. Twierdzą, że gdyby mogli cofnąć czas, na pewno by się zaszczepili – dodaje dr Marek Piskozub.

90 proc. pacjentów w szpitalu tymczasowym w Opolu to osoby niezaszczepione.

Czekają nas kolejne fale pandemii

Ordynator oddziału zakaźnego w Szpitalu Wojewódzkim w Opolu nie ma złudzeń, że przy obecnym tempie szczepień z pandemią nie poradzimy sobie jeszcze przez najbliższy rok.

- Wirus nadal będzie krążył w społeczeństwie, dalej mutował, a nas lekarzy czeka kolejny rok walki z pandemią. To od nas samych zależy, jak długo jeszcze w naszym kraju będziemy zmagali się z koronawirusem – podkreśla dr Wiesława Błudzin.

Do tej pory na Opolszczyźnie podano 920 tys. dawek szczepionek. Najlepiej akcja szczepień przebiega w Opolu, w którym w pełni zaszczepionych jest już 57 proc. mieszkańców. Barierę połowy zaszczepionych przekroczyły także Branice (54 proc.), Nysa (52 proc.), Strzelce Opolskie (51 proc.) i Kędzierzyn-Koźle (50,2 proc.). Najgorszej niezmiennie radzą sobie Radłów (30 proc.), Lasowice Wielkie (32 proc.) i Zębowice (33 proc.).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska