Opolszczyzna źle znosi kryzys gospodarczy

fot. sxc
Produkcja w listopadzie 2008 w stosunku do tego samego miesiąca roku 2007 spadła u nas najbardziej w kraju - o 19,5 procent.
Produkcja w listopadzie 2008 w stosunku do tego samego miesiąca roku 2007 spadła u nas najbardziej w kraju - o 19,5 procent. fot. sxc
Załamanie koniunktury nigdzie w kraju nie jest tak dotkliwe jak u nas. Spada produkcja, maleją obroty sklepów, rośnie bezrobocie. A ma być jeszcze gorzej.

Od nowego roku 20 osób miało znaleźć pracę we włoskiej firmie Marcegaglia, budującej fabrykę rur w Ligocie Dolnej koło Kluczborka. Zostali przyjęci i... natychmiast wysłani na przymusowy urlop.

- Będą na nim co najmniej do czerwca - Fabrizio Bosetti z zarządu Marcegaglii nie pozostawia złudzeń, a jako powód podaje brak możliwości przeszkolenia nowego personelu. - Nasza macierzysta fabryka w Italii ze względu na kryzys wstrzymała produkcję, tymczasem jest to jedyne miejsce, gdzie moglibyśmy przyuczać ludzi.

O tym, że stają fabryki na Zachodzie, wiadomo od września, lecz także w Polsce sytuacja zaczyna wyglądać dramatycznie. W listopadzie 2008 produkcja zmniejszyła się o niemal 9 procent w porównaniu z tym samym okresem roku 2007. To średnia, wynikająca z danych GUS. Według statystyki Opolszczyznę kryzys pustoszy jak żaden inny region kraju.
O wzroście płac możemy zapomnieć, poziom życia odczuwalnie się obniży, a bezrobocie poszybuje w górę - tak widzi przyszłość większość opolskich przedsiębiorców, natomiast ekonomiści z tą czarną wizją nie próbują nawet polemizować.

Produkcja w listopadzie 2008 w stosunku do tego samego miesiąca roku 2007 spadła u nas najbardziej w kraju - o 19,5 procent. O skali załamania jeszcze dobitniej świadczy fakt, że w listopadzie 2008 opolskie firmy wyprodukowały i sprzedały o ponad 17 procent mniej towarów i usług niż zaledwie miesiąc wcześniej.

- A im większy spadek sprzedaży, tym gorsze prognozy na najbliższą przyszłość - przestrzegają analitycy.
- Kryzys jest już faktem. Chociaż trudno oszacować jego skalę, trzeba zastanawiać się, jak go przetrwać - mówi Małgorzata Skłodowska, właścicielka marketu na największym osiedlu Kędzierzyna-Koźla.

Opinia

Opinia

Dr Witold Potwora, ekonomista, WSZiA w Opolu:
- Kryzys będzie dotkliwy, ale na Opolszczyźnie jest zaledwie 12 zakładów zatrudniających powyżej tysiąca ludzi. Nasz region to głównie małe firmy, a te są z zasady bardziej elastyczne i łatwiej radzą sobie z kłopotami. Kryzys zapowiada się na niedługi i wierzę, że taki będzie, a to pozwoli przetrwać większości opolskich przedsiębiorstw.

Inni handlowcy także nie mają złudzeń. - Opolanie wydają coraz mniej pieniędzy
- mówią, a te obserwacje potwierdzają dane GUS. W listopadzie 2008 zostawiliśmy w sklepach o ponad 15 procent mniej pieniędzy niż rok wcześniej. Najbardziej odczuli to sprzedawcy elektroniki, gdyż osłabienie złotówki spowodowało, że ceny przestały spadać, a w niektórych przypadkach poszły nawet nieznacznie w górę.

O tym, że gospodarka naszego regionu zaczyna mieć poważne kłopoty, świadczą także dane dotyczące skali bezrobocia. W październiku wynosiło ono 8,7 procent, lecz w kolejnym miesiącu skoczyło w górę o 0,5 procent - do 9,2.

- Zdecydowana większość z ponad 90 tysięcy opolskich firm to przedsiębiorstwa małe, zatrudniające do kilkunastu osób - przypomina Jacek Suski, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Opolu. - Jeśli tylko w co dziesiątym przedsiębiorstwie dojdzie do zwolnienia jednej osoby, listy bezrobotnych wydłużą się o kilka tysięcy ludzi. Mimo to stopa bezrobocia nie powinna przekroczyć 12 procent. Taką mam nadzieję - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska