Był to nasz najlepszy mecz w tegorocznym sezonie - podsumował sobotni pojedynek trener Orlika Jacek Szopiński.
- Przystąpiliśmy do rywalizacji z faworyzowanym zespołem z Torunia maksymalnie skoncentrowani, z wielką chęcią sprawienia niespodziani. Zaczęliśmy w bardzo dobrym stylu i już po 10 minutach prowadziliśmy 3:0. Taka poważna zaliczka nie pozostała bez wpływu na naszą spokojną i skuteczną grę w kolejnych tercjach.
Przez całe spotkanie opolanie kontrolowali wydarzenia na tafli i mogli odnieść bardziej okazałe zwycięstwo. Poprawili skuteczność pod bramką przeciwnika, która w poprzednich meczach pozostawiała wiele do życzenia. Obeszło się też bez rażących błędów w grze defensywnej i “głupich“ fauli, karanych wykluczeniami z gry.
Mocnym atutem było przystąpienie do pojedynku z wiceliderem I-ligowej tabeli czterema pełnymi piątkami. Goście mieli ich tylko trzy i w miarę upływu czasu wyraźnie brakowało im sił w odpieraniu naszych falowych i poważniejszego zagrażania naszemu bramkarzowi.
Protokół
Protokół
Orlik Opole - KH Toruń 6:1 (3:0, 1:0, 2:1)
Bramki dla Orlika: Szczurek (3.), Ł. Nalewajka (8.), Marzec (10. i 44.), Sznotala (39. i 52.)
Orlik Opole - KH Toruń 3:4 (1:1, 0:0, 2:3)
Bramki dla Orlika: K.Zwierz (9.), Sordon (59.), R. Nalewajka (60.)
Orlik: Szatkowski (tylko w sobotę), D. Zabolotny (tylko w niedzielę) - Kostek, M. Stopiński,Szczurek, K.Zwierz, Marzec - Kaim, Resiak, Sznotala (tylko w sobotę), Korzeniowski,Wacławczyk - Trawczyński, Cymbała, P. Zabolotny, Duda, Gawlik - Sordon, Błaszków, R. Nalewajka, Rompkowski, Ł. Nalewajka - M. Zwirerz (tylko w niedzielę). Trener Jacek Szopiński.
Spotkanie rewanżowe miało bardziej wyrównany przebieg. W dwóch pierwszych tercjach dużo było wyrównanej i zaciętej walki, brakowało niestety goli. Wielkie emocje rozpoczęły się w trzeciej odsłonie.
Opolanie trzy razy grali w liczebnej przewadze, której nie wykorzystali. Pomiędzy 53. a 55. min gospodarze nie ustrzegli się dwóch prostych błędów w obronie, które bezlitośnie wykorzystali hokeiści z Torunia i prowadzili 3:1.
Nie załamało to naszej drużyny. Po wycofaniu bramkarza Mateusz Sordon zdobył kontaktowego gola, ale goście odpowiedzieli trafieniem do pustej bramki. W ostatnich sekundach Rafał Nalewajka zmniejszył straty do jednego gola, ale na wyrównanie zabrakło już czasu.
- O naszej przegranej zdecydowały dwa proste błędy popełnione w grze obronnej - ubolewał Krzysztof Zwierz. - W spotkaniu rewanżowym zagraliśmy słabiej niż w sobotę. Mimo to postawiliśmy się wyżej notowanemu rywalowi i przy odrobienie szczęścia mogliśmy go drugi raz pokonać. Pasjonująca końcówka była ozdobą meczu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?