Ozimek. 36-letnia Kasia, którą zabił prawdopodobnie czad, osierociła czwórkę dzieci. Rusza fala pomocy

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Katarzyna Konieczko-Pałgan osierociła czwórkę dzieci. Najmłodsza córka ma 7 lat, najstarsza - niespełna 18. Przyczyną śmierci prawdopodobnie był czad, ulatniający się z piecyka w łazience.
Katarzyna Konieczko-Pałgan osierociła czwórkę dzieci. Najmłodsza córka ma 7 lat, najstarsza - niespełna 18. Przyczyną śmierci prawdopodobnie był czad, ulatniający się z piecyka w łazience. archiwum prywatne
Trzy dziewczynki i chłopiec wyszli z domu w środku nocy, tak jak stali. Rodzeństwo widziało, jako ratownicy walczą, by uratować ich mamę. Nie udało się, dlatego przyjaciele pani Katarzyny uruchomili zbiórkę dla osieroconych dzieci. Zwłaszcza, że ich mama zawsze była pierwsza, gdy trzeba było pomóc innym.

- Kasia była samotną mamą. Tyle razy mówiła, że boi się, żeby jej nie zabrakło, bo wtedy dzieciom nie będzie miał nawet kto dać jeść. No i stało się takie nieszczęście - mówi łamiącym się głosem Lucyna Przywała, ciocia Katarzyny Konieczko-Pałgan z Ozimka. - Dzieci na zawsze zapamiętają widok mamy leżącej w przedpokoju i walkę o jej życie. Trudno mi sobie wyobrazić, że będą w stanie wrócić do tego mieszkania. Ono zresztą nie było ich, tylko wynajmowane.

Pociechami pani Katarzyny zajęła się babcia, która od lat pracowała za granicą.

- Nie ma tu mieszkania, w którym mogłaby stworzyć im nowy dom. To wszystko jest tak świeże, że właściwie nie wiadomo, od czego zacząć układanie życia na nowo - mówi ciocia zmarłej.

Przyjaciele Katarzyny Konieczko-Pałgan wspominają, że jeśli coś robiła, to zawsze na 100 procent. - Gdy się śmiała, to całą sobą, zarażając przy tym innych - mówią przez łzy.

Tragedia w Ozimku rozegrała się w nocy z niedzieli na poniedziałek (18.01) na placu Wolności. 36-letnia Katarzyna Konieczko-Pałgan była w mieszkaniu z dziećmi.

Najstarsza córka w pewnym momencie usłyszała hałas, dobiegający z łazienki. Okazało się, że jej mama potrzebuje pomocy, więc dziewczynka zadzwoniła po karetkę. Mimo reanimacji 36-latki nie udało się uratować. Odpowiedź na pytanie o przyczynę zgonu zapewne da sekcja zwłok. Wiele wskazuje, że winny mógł być tlenek węgla, nazywany cichym zabójcą. Mógł się ulatniać z piecyka w łazience. Gdy strażacy przyjechali na miejsce, mieszkanie było już przewietrzone, więc mierniki nie wykazały podwyższonego stężenia.

- Gdy ktoś potrzebował pomocy, Kasia była pierwsza. Angażowała się m.in. kiedy w czasie pandemii organizowano wsparcie dla szpitala w Ozimku - wspomina Iwona Sykuła, koleżanka zmarłej 36-latki. - Dzieci były dla niej całym światem. Wychowywała je samotnie, więc musiała być dla nich i mamą i tatą. Momentami było ciężko, ale nigdy się nie skarżyła. Łapała dodatkowe zajęcia, by utrzymać rodzinę. Sama miała niewiele, ale potrafiła podzielić się z tymi, którym było jeszcze ciężej.

Natalia, Julia, Kuba i Maja z dnia na dzień zostali bez mamy, która była dla nich całym światem. Pani Katarzyna miała jednak wokół siebie mnóstwo życzliwych osób, które nie chcą, by jej pociechy zostały w tym dramacie same.

Na portalu pomagam.pl uruchomiona została zbiórka pod nazwą "Dla dzieci Kasi po tragedii". Pomagać też można na Facebooku. Pod adresem Pomoc dla dzieci Śp.Katarzyny Konieczko-Pałgan trwają licytacje, z których dochód trafi do osieroconego rodzeństwa.

Przedmioty na licytację wystawiają przyjaciele pani Kasi, przedsiębiorcy, a czasami zupełnie obce osoby, poruszone rozmiarem dramatu. Wylicytować można m.in. biżuterię, ubrania, książki, sprzęt AGD, domowej roboty jabłecznik, ale też usługi, na przykład upieczenie tortu na zamówienie czy zabieg w gabinecie fryzjerskim lub kosmetycznym.

14-letni syn pani Katarzyny jest uczniem Szkoły Podstawowej w Antoniowie. Jego starsze siostry również kończyły tę podstawówkę, dlatego placówka także zaangażowała się w pomoc.

- Mieszkanie zostało zaplombowane, więc dzieci nie mogły wrócić po swoje rzeczy. Dlatego uruchomiliśmy zbiórkę tego, co w pierwszych dniach będzie im najbardziej potrzebne - mówi Wiesław Podborączyński, dyrektor szkoły.

Do szkoły można przynosić m.in. ubrania i buty dla dziewczynek w wieku 18, 16 i 7 lat oraz dla 14-letniego chłopca, który jest drobnej budowy ciała. Przydadzą się również artykuły chemiczne codziennego użytku.

- Pani Katarzyna była niezwykle silną i ambitną kobietą. Prężnie działała w radzie rodziców, była konkretna, dlatego świetnie się z nią współpracowało - wspomina dyrektor Podborączyński. - Podziwiałem ją m.in. za to, że wychowywała swoje dzieci na odpowiedzialnych ludzi. Jej syn poskarżył mi się kiedyś w żartach, że musiał zmywać naczynia. Bo pani Kasia była kochającą, ale też wymagającą mamą. Nadal trudno mi uwierzyć w to, co się stało.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska