Pakiet antykryzysowy obok zalet ma też wady

Redakcja
Karolina i Szymon Jaremko uważają, że elastyczny czas pracy może pomóc w bardziej harmonijnym łączeniu spraw służbowych i osobistych.
Karolina i Szymon Jaremko uważają, że elastyczny czas pracy może pomóc w bardziej harmonijnym łączeniu spraw służbowych i osobistych.
Już niedługo łatwiej będzie pogodzić obowiązki zawodowe i rodzinne. A to dzięki elastycznym godzinom pracy. Za to o stały etat będzie znacznie trudniej.

Szymon Jaremko pracuje w Opolu w firmie handlowej, a wraz z żoną mieszka w Kędzierzynie-Koźlu. Pani Karolina jest tu zatrudniona w salonie kosmetycznym. Jak tysiące polskich rodzin godzą życie zawodowe z prowadzeniem domu i wychowywaniem córeczki, Zosi, lecz przyznają, że czasami nie jest to łatwe.

- Na pewno byłoby nam lżej, gdybyśmy mogli mieć bardziej elastyczne godziny pracy - mówią państwo Jaremko.

Już niedługo tak właśnie może się stać. A wszystko za sprawą ustawy o łagodzeniu skutków kryzysu, która wyszła spod obróbki parlamentarnej i w najbliższym czasie zacznie obowiązywać.

Nowe przepisy zakładają wiele modyfikacji, wśród nich i taką, że pracownik wychowujący dziecko będzie miał prawo ustalenia z pracodawcą, że co drugi dzień zaczyna pracę o siódmej i kończy o 15.00, a co drugi przychodzi do firmy np. na 12.00, by zawodowe obowiązki wykonywać do 20.00.

- To może pomóc w lepszej organizacji życia rodzinnego, gdyż pozwala dostosować czas pracy do innych zobowiązań - mówi Szymon Jaremko.
Uchwalony właśnie pakiet antykryzysowy budzi jednak mieszane uczucia, gdyż zawarte w nim zapisy mają ułatwić życie przedsiębiorcom, lecz jednocześnie związkowcy obawiają się, że nowe przepisy będą wykorzystywane przeciw pracownikom. Nie inaczej jest z rozwiązaniami dotyczącymi uelastycznienia czasu pracy. Mają one pozwolić pracodawcom obciążać swoich podwładnych większą liczbą obowiązków, gdy są zamówienia i analogicznie skracać godziny pracy w czasie zastoju. A wszystko to bez konieczności wypłacania ludziom premii za nadgodziny.
Będzie to możliwe dzięki rozliczaniu czasu pracy w ujęciu rocznym, a nie jak dotychczas - kilkumiesięcznym. Prościej: pracodawca będzie miał swobodę w określaniu czasu pracy podwładnych z zastrzeżeniem, że w skali roku ilość wypracowanych przez nich godzin nie może przekroczyć limitów wynikających z umowy o pracę. Dopiero w przeciwnym wypadku pracownicy będą mogli żądać wypłat za nadgodziny.

- I tak pracujemy w każdym tygodniu o kilka godzin dłużej niż powinniśmy, a premii za nadgodziny nikt nigdy nie oglądał - mówi pan Stanisław z Kędzierzyna-Koźla, zatrudniony w firmie produkującej ozdoby ze skóry i materiałów skóropodobnych.
Podobne opowieści słychać z ust pracowników wielu, szczególnie niedużych firm. Pocieszeniem dla nich może być fakt, że nowe przepisy mają obowiązywać jedynie do końca 2011 roku, kiedy - zdaniem ekonomistów - powinniśmy już mieć kryzys za sobą.
Do tego czasu znacznie trudniej niż obecnie będzie też zdobyć stałą umowę o pracę. W ustawie o łagodzeniu skutków kryzysu znalazł się bowiem zapis, zawieszający dotychczasową zasadę, że trzecia umowa o pracę z danym pracodawcą musi być podpisana na czas nieokreślony.
Związkowcy narzekają i zapowiadają dążenie do zmian w przepisach. Z kolei organizacje pracodawców podkreślają, że dzięki ustawom antykryzysowym wiele osób w ogóle zachowa pracę, bo ich firmy przetrwają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska