Pakiet onkologiczny wymaga pilnej poprawy

Redakcja
Dr Jerzy Jakubiszyn: – Wypełnienie "zielonej karty” zajmuje mi co najmniej 25 minut, ale lekarzom, którzy nie mają w tym wprawy – drugie tyle. W tym czasie kolejka pacjentów rośnie.
Dr Jerzy Jakubiszyn: – Wypełnienie "zielonej karty” zajmuje mi co najmniej 25 minut, ale lekarzom, którzy nie mają w tym wprawy – drugie tyle. W tym czasie kolejka pacjentów rośnie. Paweł Stauffer
Na Opolszczyźnie wydano dotąd 1238 "zielonych kart" pacjentom z podejrzeniem raka. Lekarze mocno jednak krytykują nowy system.

Lekarze podstawowej opieki zdrowotnej w naszym województwie wystawili od 1 stycznia 401 takich dokumentów, medycy z poradni specjalistycznych - 347, a szpitale - 150.

Nikt na razie nie potrafi ocenić, czy to dużo czy mało. Widać jednak, że z pakietem onkologicznym nie wszystko jest w porządku, skoro zamierza już z niego zrezygnować 17 poradni i jeden oddział szpitalny. Opolski NFZ nie chce jednak ujawnić nazwy żadnej z tych placówek, wyjaśnia tylko, że trwają na ten temat rozmowy.

Negatywnie o pakiecie wypowiedziała się ostatnio Naczelna Rada Lekarska, która nie zostawiła na nim przysłowiowej suchej nitki.

- Stwarza on bowiem poważne problemy. Po pierwsze, karta onkologiczna zawiera szereg pułapek, przez co jest trudna do wypełnienia - podkreśla dr Jerzy Jakubiszyn, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Opolu. - A to z kolei powoduje kłopoty przy rozliczaniu się z NFZ, wymaga nanoszenia poprawek i niepotrzebnie zabiera nam czas. Po drugie, część pacjentów, np. chorych na raka skóry, została "wyjęta" z pakietu. Nie wiadomo dlaczego.

Kolejny błąd według Naczelnej Rady Lekarskiej polega na tym, że lekarz POZ może wystawić "zieloną kartę" wtedy, gdy podejrzewa u pacjenta nowotwór. A specjalista może to zrobić dopiero, jak go rozpozna. Grozi to więc opóźnieniem w leczeniu, choć każdy chory na raka miał być objęty szybką ścieżką onkologiczną.
- Pacjent z kartą wystawioną w POZ ma pierwszeństwo w kolejce do badań diagnostycznych - tłumaczy dr Jakubiszyn.-Natomiast pacjent od specjalisty nie korzysta z tego przywileju i jest kierowany na diagnostykę w tzw. normalnym trybie. To bezsens. Musi bowiem najpierw poczekać w długiej kolejce np. na tomografię komputerową czy rezonans. I dopiero gdy jest wynik, może zacząć leczenie. Z idei, która z założenia była słuszna, zrobiono karykaturę.

Do WCM w Opolu od stycznia trafiło na leczenie 146 pacjentów, skierowanych tu przez inne placówki.

- My sami wystawiliśmy 49 "zielonych kart", w poradniach i w szpitalu - mówi dr Marek Piskozub, dyrektor WCM. - Niestety, podzielamy zdanie Naczelnej Rady Lekarskiej, że szybsza diagnoza została wypaczona przez rygory prowadzenia karty onkologicznej. Z POZ pacjentów z takim dokumentem trafia bowiem zbyt mało. Natomiast specjaliści, którzy mogliby wystawiać karty niemalże od razu, bo mają większe doświadczenie w wykrywaniu nowotworów w swojej dziedzinie, np. w urologii, laryngologii, neurochirurgii czy chirurgii szczękowo-twarzowej, mają związane ręce.

W regionie w ramach pakietu na etapie leczenia jest 238 pacjentów, na etapie konsylium - 161, na operację czeka jedenastu.

- W przyszpitalnej poradni wystawiliśmy dotąd dwie karty pacjentom, u których zachodziło podejrzenie raka płuc - informuje Mirosław Wójciak, dyrektor Stobrawskiego Centrum Medycznego w Kup. - To mało, poniesiemy z tego powodu straty finansowe, bo pieniędzy z pakietu nie można przesunąć na inne oddziały szpitalne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska