- Nie wiem, jak wpadliśmy na pomysł kupna tej kupy gruzu, bo tak to wtedy wyglądało - zamyśla się Gabriela Tomala.
Może przez sentyment, bo jako dziecko nie mogła się tam bawić, choć chciała. Dorośli straszyli łowkowickie maluchy duchami, żeby nie myszkowały w ruinach.
W 1992 roku Tomalowie przejęli wiatrak w ramach akcji "Kup zabytek za złotówkę". Ów zabytek wyglądał wtedy żałośnie - przypominał szkielet, z którego gdzieniegdzie wystawały cegły. Remontowali go sześć lat. Ile pieniędzy na to poszło, nie chcą nawet wspominać. Postanowili, że zrobią tam restaurację.
- Gdy nachodziły nas czarne myśli o ewentualnym bankructwie, pocieszaliśmy się, że najwyżej urządzimy w wiatraku dom - wspomina pani Gabrysia.
Obawy okazały się bezpodstawne. Wiatrak słynie w okolicy z dobrego jadła i wspaniałych imprez. Specjalność kuchni - szaszłyki i przepyszne polędwiczki w sosie holenderskim ze szparagami (polecamy!).
Wystrój przypomina o historii wsi. W dwóch salach poustawiano drobiazgi zebrane wśród okolicznych mieszkańców. - Choć eksponaty topnieją - uśmiecha się właścicielka restauracji. - Bo bywa, że jakiś podchmielony imprezowicz weźmie coś sobie "na pamiątkę".
Jednej nie tknie nikt. Tomalowie strzegą jej jak oka w głowie. To tablica przypominająca, że wiatrak został wybudowany w 1868 roku przez jedną z tutejszych rodzin.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?