Patriotyzm bez szabelki

Redakcja
Z Janem Dzilbo, merem Samorządu Rejonu Wieleńskiego, byłym wiceministrem oświaty i nauki Republiki Litewskiej, rozmawia Mieczysław Madziewicz

- Ostatnio media w Polsce ujawniły kilka przypadków zastraszania, szykanowania psychicznego i fizycznego nauczycieli przez uczniów. Czy na Litwie zdarzają się takie sytuacje?
- O wypadkach w Toruniu pisała również prasa litewska. U nas też zdarzyły się wypadki stosowania przemocy fizycznej wobec nauczycieli, o psychicznej nie wspomnę, bo ta jest niedostrzegalna, a pedagodzy znoszą ją cierpliwie latami, doprowadzając swoje zdrowie do ruiny. Uważam jednak, że winni tego są czasem sami nauczyciele nieporadni zawodowo. Dziwi jednak z roku na rok rosnąca agresja uczniów.
- Czy Pana zdaniem, szkoła na Litwie jako instytucja wychowawcza przeżywa podobny kryzys, jak placówki edukacyjne w Polsce, i w czym to się objawia?
- Kryzys, moim zdaniem, przeżywa nie tylko szkoła, kryzys przeżywają przede wszystkim całe społeczeństwa krajów postkomunistycznych. W krótkim okresie zniszczono cały dotychczasowy dorobek szkoły byłego ustroju. Nie mówię tu, oczywiście, o treściach wychowawczych, ale trudno zaprzeczyć temu, że szkoła wychowywała. W Polsce zlikwidowano niemal wszystkie zajęcia pozalekcyjne w szkołach. Co zostało młodzieży? Ulica, w lepszym wypadku telewizja, która propaguje przemoc. Na Litwie pod tym względem jest trochę lepiej: szkoły do dziś oferują uczniom sporą ilość zajęć po lekcjach. Są to rozmaite koła zainteresowań, prowadzone bądź przez pracujących w szkole nauczycieli, bądź, jeśli w szkole takich brak, przez specjalistów spoza szkoły. W dalszym ciągu działają placówki tzw. edukacji dodatkowej: szkoły sportowe, szkoły muzyczne, plastyczne etc., w których opłata za naukę nie jest jeszcze w tej chwili przeszkodą do uczęszczania dla dzieci i młodzieży z rodzin o niskim uposażeniu. Powszechna komercjalizacja jednak i tu dała się już we znaki. Niektóre samorządy kilka lat temu z braku środków poskracały liczbę zajęć pozalekcyjnych nawet o 50 proc. i nigdy już nie powróciły do poprzedniego stanu rzeczy, niektóre podniosły opłaty za naukę w placówkach edukacji dodatkowej.
- Jakie czynniki mogą mieć wpływ w najbliższych latach na zmianę identyfikacji narodowościowej młodzieży pochodzącej z polskich rodzin?
- Nie chcę być pesymistą w tej dziedzinie, ale jeśli już, to uważam, że o wszystkim decyduje przede wszystkim stopa życiowa rodzin polskich żyjących na Litwie. W tej chwili najważniejszym argumentem dla rodzin, posyłających swe dzieci do szkół niepolskich, jest właśnie wymarzona doskonała przyszłość ich pociech, którą osiągną tylko po szkole litewskiej, bo ich zdaniem tylko w szkole litewskiej doskonale opanują język państwowy, który stanie się przysłowiową bramą do raju. Rzeczywistość dowodzi, że jest całkiem inaczej. Jeśli szkoła polska na Litwie będzie nadal dawała takie wykształcenie, że jej absolwent bez trudu dostanie się na każdą uczelnię wyższą na Litwie czy poza jej granicami, mit o wyższości szkół niepolskich będzie obalony.
- Naturalna asymilacja młodych Polaków może być zagrożeniem dla egzystencji polskiej szkoły na Litwie. Na ile, Pana zdaniem, jest to uzasadniona obawa?
- Szkoła polska na Litwie przeżywała różne okresy w swym rozwoju Ten temat zasługuje na szeroką publikację. Od 1990 r., od chwili odrodzenia narodowego Litwinów, ciągle rośnie liczba uczniów w polskich szkołach. Mimo zatrważającego niżu demograficznego, kilka lat z rzędu do pierwszych klas polskich przychodzi procentowo więcej dzieci. Nie uważam więc, żeby polska szkoła na Litwie była w tej chwili zagrożona.
- Czy łatwo Polakowi mieszkającemu na Litwie być patriotą?
- Zależy, jak ten patriotyzm pojmować. Jeżeli chcemy pomachiwać szabelką na ulicy czy szukać przeszkód, nie będzie to sprawa łatwa. Dla prawdziwego patriotyzmu, noszonego w sercu, nie widzę żadnych przeszkód.
- Absolwenci polskich szkół średnich podejmują studia w Polsce. Co to daje w kontekście omawianych powyżej problemów?
- Na szczęście dożyliśmy czasów, że taka możliwość istnieje. Znam kilka przypadków, kiedy młodzież podjęła studia bez stypendium rządu polskiego. Może patriotyzm, a może nowe myślenie europejskie? Starszemu pokoleniu Polaków na Litwie chciałoby się, oczywiście, by ta młodzież wracała i powiększała bardzo skromne, jak dotychczas, rzesze inteligencji polskiej, która po drugiej wojnie światowej tak na dobre nie odrodziła się. Ale czy ktoś może stanąć na drodze zakochanym albo szczęśliwie rozpoczynającym karierę w solidnej firmie w Polsce?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska