Patryk Szczurek: - W jedności jest siła Stali Nysa

Marcin Sabat
Marcin Sabat
Patryk Szczurek
Patryk Szczurek Oliwer Kubus
Rozmowa z Patrykiem Szczurkiem, rozgrywającym I-ligowej Stali AZS PWSZ Nysa.

Ten sezon jest dla was jak wizyta w wesołym miasteczku i jazda na młyńskim kole. Raz na górze, potem na dole i znów na górze...
Faktycznie zaczęliśmy sezon bardzo dobrze, potem wpadliśmy w dołek, ale ten w trakcie długich rozgrywek żadnego zespołu nie omija. Nasz może był za długi, jednak siłą charakteru i solidną pracą na treningach potrafiliśmy z niego wyjść. Przełomowe było dla nas spotkanie w Spale. Bardzo trudne ze sportowego i psychologicznego punktu widzenia. Wygraliśmy i automatycznie wróciła wiara i pewność, że wszystko co robiliśmy miało sens. Weszliśmy znów na wyższy poziom i co najważniejsze potrafiliśmy go utrzymać.

W Nysie coraz odważniej mówi się o podium, a patrząc na waszą dyspozycję z ostatniego miesiąca to chyba uprawnione oczekiwanie?
Wygraliśmy siedem z ostatnich ośmiu meczów fazy zasadniczej, a potem zagraliśmy dwa bardzo dobre spotkania play off z SMS-em Spała. To jest duży kapitał i powód do optymizmu, ale z drugiej strony zdajemy sobie sprawę, że mecz meczowi nie jest równy i być może kilka dni później z tą samą drużyną ze Spały moglibyśmy przegrać. Mamy mimo wszystko młody zespół i brakuje z pewnością takiej stabilizacji w grze, jaka cechuje drużyny z doświadczonymi graczami. Poza tym gra się tak jak rywal pozwala. Na szczęście my zespołowi ze Spały nie pozwoliliśmy na nic. Jeżeli utrzymamy taki poziom zagrywki i przyjęcia, to stać nas na walkę o medal w pierwszej lidze. Nas cieszy najbardziej fakt, że robimy coraz mniej błędów, nie oddajemy punktów zagrywką. Wiadomo, że kto się mniej myli ten wygrywa. Mamy nad czym cały czas pracować i możemy jeszcze więcej dać z siebie.
Weszliście na wyższy poziom i ustabilizowaliście grę we wszystkich elementach, ograniczając do minimum własne błędy. Byliście w "gazie" i rytmie meczowym, a tymczasem macie trzy tygodnie przerwy. Chyba szkoda, że przed kluczowymi meczami?
Zagraliśmy pięć spotkań w dwa tygodnie, wszystkie wygraliśmy, to nam służyło i na pewno trochę inaczej będzie w sytuacji, kiedy wrócimy do gry po pauzie. Z drugiej strony mieliśmy spokojne święta, a teraz będzie czas, aby spokojnie popracować na treningach, czego nie było, bo byliśmy w drodze. To też ma swoje znaczenie. Myślę, że trener Bułkowski wie jak nas przygotować i co zrobić, aby w czasie wolnego od ligi utrzymać dyspozycję. Poza tym czekają nas półfinały Akademickich Mistrzostw Polski oraz sparingi, więc powinno być dobrze.

Po przerwie w walce o miejsca 1-4 traficie na najlepszy w rundzie zasadniczej Camper Wyszków, który chce grać w ekstraklasie...
To nie jest takie pewne. Na pewno trafimy na lepszego z pary Camper - Espadon Szczecin, a tej drugiej drużynie nie odbieram szansy na wygranie tej rywalizacji. Powiem nawet więcej - ona jest moim cichym faworytem. Tacy zawodnicy jak Wołosz czy Kordysz w pojedynkę mogą rozstrzygnąć mecz, a jeszcze zagrają bez presji, która jest po stronie Campera, bo on aby ubiegać się o ekstraklasę musi być w czwórce. Zespół z Wyszkowa w drugiej rundzie rozgrywek przegrał aż osiem spotkań. Ma chyba kłopoty i dołek mentalny, wynikający z faktu, że nie potrafi wrócić do bardzo dobrej gry z pierwszej rundy. My, chcąc osiągnąć więcej niż dotychczas musimy wygrać z każdym. Skupiamy się wyłącznie na sobie, własnej grze, nad poprawą wszystkich elementów siatkarskich.
W porównaniu z poprzednim sezonem w przypadku Stali można mówić o stabilizacji składu. Wynik jest jednak znacznie lepszy, wydaje się że sama gra także. Zespół odmienił trener Janusz Bułkowski, który już raz doprowadził Stal do mistrzostwa pierwszej ligi?
Mogę mówić jedynie za siebie, o swoich przemyśleniach i wydaje mi się, że zmiana szkoleniowca była kluczowa. Nie twierdzę, że poprzednicy byli gorsi, bo byli inni. Trener Bułkowski jest bez wątpienia świetnym psychologiem. Potrafił do nas dotrzeć i sprawić, że jesteśmy muszkieterami i obowiązuje zasada jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, a tego chyba brakowało. Jesteśmy jednością, jest doskonała atmosfera w szatni, na parkiecie, ale także poza halą. Ufamy sobie i to jest najważniejsze.

A może tym decydującym czynnikiem jest Mateusz Piotrowski, który ciągnie atak, a tak dobrze nie było w tym elemencie w poprzednich rozgrywkach.
Mateusz już w poprzednim sezonie potrafił wygrać mecz w pojedynkę, ale może nie było to aż tak widoczne jak w tym, kiedy miał serię bardzo dobrych spotkań. Jest w dobrej dyspozycji, wierzy w siebie i swoje umiejętności, a my w niego. Dla mnie jako rozgrywającego to sytuacja komfortowa, kiedy wiem, że mogę mu grać, a on skończy akcję. Ale w głowie mam też myśl, że muszę mieć alternatywę, jak dostanie "czkawki", a tej wykluczyć nie mogę. Mecze ze Spałą pokazały, że w sumie bardzo martwić się ni trzeba, bo Dawid Bułkowski i Kamil Długosz wiedzą co zrobić z piłką. Poza tym siatkówka jest dyscypliną zespołową. Bez przyjęcia ja nie wystawię, a atakujący nie skończy. Czujny musi być blok i broniący za jego plecami zawodnicy. Każdy spełnia ważną rolę i jak mówiłem w jedności jest nasza siła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska