- Komu Pan kibicował podczas finałowego meczu Pucharu Polski Zaksy z Resovią?
- Grałem przez siedem lat w Mostostalu, potem reprezentowałem barwy Resovii, więc serce było trochę rozdarte. Jednak więcej personalnych sympatii, w osobach Marcina Możdżonka i Sebastiana Świderskiego, było po stronie kędzierzyńskiego klubu, dlatego bardziej kibicowałem Zaksie.
- Kiedy ostatni raz klub z Kędzierzyna zdobył Puchar Polski?
- Jedenaście lat temu. Nie wszystkie szczegóły pamiętam, ale wygraliśmy z Częstochową. Mieliśmy taki potencjał i regularnie zdobywaliśmy tytuły, że ten puchar był wzięty niejako z marszu. Jak zawsze w takich momentach, to było fantastyczne wydarzenie i piękne chwile.
- Po pucharze zawsze sięgaliście po złoto mistrzostw Polski. Obecny zespół z Kędzierzyna może podążyć taką drogą? - ZAKSA wejdzie do play off z pierwszego lub drugiego miejsca i na początku będzie miała łatwą drabinkę. Zagra z Treflem Gdańsk lub Effectorem Kielce, więc przejście ćwierćfinału i walka o medal będą jej obowiązkiem. Pamiętajmy jeszcze, że ZAKSA to jedyna nasza drużyna, która pozostała w Lidze Mistrzów. Bardzo bym chciał, by pokonała Arkas i zagrała w Final Four. To by było utwierdzenie pozycji polskiej siatkówki.
- Jest szanse na podwójna koronę?
- Każdy, nawet ten z ósmego miejsca, ma takie same szanse. Jednak z tego grona ZAKSA ma chyba największe. W tym sezonie widać spadek jakości Bełchatowa i Rzeszowa. Natomiast ZAKSA wykorzystuje cały swój potencjał. Pani prezes dokonała fantastycznych zakupów trenerskich i zawodniczych, gra się skleiła i trzymam kciuki, by Kędzierzyn znalazł się w finale. Chyba, że Olsztyn pokrzyżowałby plany, bo jest cień szansy, by awansował do play off. Wtedy będziemy inaczej rozmawiać (Paweł Papke od lat mieszka w Olsztynie i jest posłem z tego miasta - przyp. red.)