Protokół
Protokół
Olimp Grodków - Ostrovia Ostrów Wielkopolski 34:27 (21:12)
Olimp: Wasilewicz, Fiodor - Kolanko 3, Dziurgot 1, Żubrowski 1, Chmiel 4, M. Biernat 2, Smoliński, T. Biernat 7, P. Biernat 1, Gradowski 7, Bujak, Ogorzelec 7, Urban 1. Trener Piotr Mieszkowski.
Ostrovia: Adamczyk, Tarko, Filipiak - Galewski 7, Kierzek, Sobczak, Dycfeld, Wojciechowski, Górny, K. Dutkiewicz, Czerwiński, Jedwabny 2, Śliwiński 1, P. Dutkiewicz 12, Bielec 3, Pernak 2. Trener Witold Rojek.
Sędziowali: Krzysztof Pytlik (Siemianowice Śląskie) i Jarosław Budzianowski (Gliwice). Kary: Olimp - 6 min.; Ostrovia - 2 min. Widzów 280.
Nasz zespół przystąpił do spotkania w 15-osobowym składzie, jednak nadal nie wszyscy szczypiorniści są do dyspozycji szkoleniowca Piotra Mieszkowskiego. Do końca sezonu wykluczony z gry jest Michał Piech, z kolei kilku jego kolegów pojawiło się na parkiecie mimo niezaleczonych urazów.
- Na przykład Krzysiek Bujak wystąpił wyłącznie na własną odpowiedzialność - tłumaczył trener Mieszkowski. - Kolejni zawodnicy również zmagają się z kontuzjami bądź dopiero wracają po przerwie. Dlatego nasza kadra szeroka jest tylko z pozoru. Problemy udaje nam się na szczęście kamuflować.
Grodkowianie udowodnili, że zasługują przynajmniej na miejsce w środku tabeli. Niżej notowanego rywala pokonali przekonująco, szczególnie efektywnie prezentując się w ofensywie. Pierwszą połowę zakończyli przy bardzo wysokiej skuteczności i prowadzeniu 21:12. W drugiej nie forsowali tempa, ale utrzymywali na tyle bezpieczną przewagę, że nie musieli ani przez chwilę drżeć o wygraną. Wśród gości jedynie Paweł Dutkiewicz (rzucił aż 12 z 27 bramek swojego zespołu) znajdował receptę na bardzo dobrze spisującego się między słupkami Tomasza Wasilewicza. Co ciekawe, obaj zawodnicy znają się jeszcze ze wspólnych występów w Zawadzkiem, a w sobotę częściej górą był gracz Ostrovii.
Wśród gospodarzy świetną partię rozgrywał wracający do wysokiej formy Łukasz Ogorzelec.
- Liczy się przede wszystkim zwycięstwo - zaznaczał bombardier Olimpu. - Chcemy zająć jak najwyższą pozycję na koniec rozgrywek, choć na początku mieliśmy walczyć tylko o utrzymanie. Ważne, że każdy wnosi coś do zespołu. Gdy zszedłem z parkietu, zaczęli trafiać inni, dzięki czemu mogliśmy być spokojni o wynik.
- Łukasz stopniowo się odbudowuje - dodawał trener Mieszkowski. - W Gwardii nie dostawał wielu szans do gry, co miało niepośledni wpływ na jego rozwój. Posiada świetne warunki fizyczne i oby jak najczęściej je wykorzystywał. Z postawy podopiecznych jestem zadowolony. Choć wynik na to nie wskazuje, to pozytywne wrażenie po sobie zostawiliśmy już w przegranym meczu we Wrocławiu, a dziś od pierwszych minut nadawaliśmy ton rywalizacji. Nie zważając na tabelę, chcemy w każdym pojedynku bić się o dwa punkty.
Po zwycięstwie nad Ostrovią Olimp umocnił się na siódmej lokacie, którą w pierwszym roku występów naszej drużyny w I lidze trzeba traktować w kategoriach sukcesu.
- Gdyby nie liczne urazy, moglibyśmy pokusić się o wyższe miejsce - komentował rozgrywający grodkowian Łukasz Gradowski. - Mówi się, że trudniejszy dla beniaminka jest drugi sezon, ale jak będzie, pokaże przyszłość. Tworzymy fajny zespół, oparty na piłkarzach ręcznych z pierwszoligowym doświadczeniem i wsparty zawodnikami miejscowymi. Początek sezonu do łatwych nie należał, bo nie byliśmy jakby przekonani do własnych możliwości. Z czasem drużyna zaczęła wierzyć w siebie i przyszły tego efekty w postaci zwycięstw oraz szybkiego utrzymania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?