PGNiG Superliga. Gwardia Opole bardzo dobrze zaczęła ćwierćfinałową rywalizację. Pokonała na wyjeździe Azoty Puławy

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Mirosław Szozda
Gwardia Opole pokonała na wyjeździe Azoty Puławy 27:25 w pierwszym meczu ćwierćfinałowym PGNiG Superligi. Dzięki temu postawiła się w znakomitym położeniu przed rewanżem na własnym terenie.

Opolanie przystępowali do fazy play-off z żądzą odniesienia pierwszego w sezonie zwycięstwa nad puławską ekipą. Pomimo tego, że sezon zasadniczy Gwardia ukończyła wyżej w tabeli, na 4. miejscu (Azoty były 5.), to obie bezpośrednie potyczki zakończyły się triumfem drużyny z Puław.

O ile jednak w drugiej rundzie Gwardia solidnie jej się postawiła i po walce do końca uległa nieznacznie (26:30), o tyle w październikowej potyczce w Puławach nie miała nic do powiedzenia. Poległa wtedy aż 22:34.

W środę popołudniu na powtórkę takiego scenariusza absolutnie nie mogła sobie pozwolić, ponieważ byłoby to praktycznie równoznaczne z utratą szans na awans do strefy medalowej już na półmetku rywalizacji ćwierćfinałowej.

- Na pewno czeka nas trudne zadanie, ale wierzę w naszą drużynę i wiedzę trenerów - mówił Patryk Mauer, skrzydłowy Gwardii. - Rok temu też nie byliśmy faworytem ćwierćfinału a udało się wygrać. Historia lubi się powtarzać, a my chcemy temu pomóc. Z Azotami mamy ochotę wygrać bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

Szybko można było przekonać się, że nie są to słowa „rzucone na wiatr” i dostrzec konkretne przesłanki ku temu, że Gwardia jest w stanie triumfować w Puławach.

Główną z nich była kapitalna postawa w bramce Adama Malchera. Zawodnik ten już w początkowych fragmentach rywalizacji pokazał, że będzie go niezwykle trudno pokonać. Po raz pierwszy ta sztuka udała się Azotom dopiero w 8. minucie, kiedy Gwardia prowadziła 3:0.

Potem jednak w szeregach gospodarzy znalazł się zawodnik, który potrafił regularnie zaskakiwać golkipera opolan. Był nim Marko Panic. Za sprawą jego pięciu trafień, po nieco ponad kwadransie był remis 7:7.

Taka seria Bośniaka jednak tylko podrażniła gwardzistów, którzy bezlitośnie korzystali z błędów rywali i zdobyli pięć kolejnych bramek.

Potem co prawda do głosu znów doszli miejscowi, ale Malcher obronił dwa rzuty karne i na półmetku to jego drużyna prowadziła dwoma bramkami - 14:12.

I po przerwie to również Gwardia była stroną dominującą. Mogąc cały czas liczyć na wydatne wsparcie swojego bramkarza, szczypiorniści z Opola pewnie poczynali sobie na boisku.

Solidnie we znaki Azotom dał się m.in. rozgrywający Antoni Łangowski, który od kolejnego sezonu będzie występować właśnie ... w zespole z Puław. Teraz jednak nie miał dla niego żadnej litości, rzucając mu pięć bramek.

Większość z nich zanotował w drugiej połowie. Pozwoliły one w 48. minucie prowadzić Gwardii 22:18. Na cztery minuty przed końcem wygrywała ona już nawet 26:21, lecz końcówkę lepiej rozegrali puławianie i tym samym nieco zmniejszyli swoje straty.

Dwubramkowa zaliczka to jednak i tak bardzo dobre osiągnięcie dla gwardzistów przed drugim ćwierćfinałowym meczem w Opolu. Odbędzie się on w piątek 26 kwietnia o godz. 18.30 w Stegu Arenie.

Azoty Puławy - Gwardia Opole 25:27 (12:14)
Azoty: Koszowy, Bogdanow - Panic 6, Seroka 4, Gumiński 3, Matulic 3, Jarosiewicz 2, Łyżwa 2, Podsiadło 2, Masłowski 1, Prce 1, Rogulski 1, Grzelak, Titow.
Gwardia: Malcher - Jankowski 6, Łangowski 5, Zadura 4, Klimków 3, Zarzycki 3, Mauer 2, Lemaniak 1, Milewski 1, Morawski 1, Zieniewicz 1, Tarcijonas.
Kary: Azoty - 2 min., Gwardia - 6 min.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska