Ostatnie dwa tygodnie zdecydowanie nie były dla gwardzistów udane. Po wywalczeniu historycznego awansu do fazy grupowej Pucharu EHF doświadczyli oni gwałtownego spadku formy. Poskutkowało to trzema porażkami z rzędu w PGNiG Superlidze, które kosztowały ich spadek z 4. na 6. miejsce w tabeli.
Najgorzej było w pierwszym ze wspomnianych spotkań, kiedy to po katastrofalnym występie opolanie przegrali w Mielcu z ostatnią w stawce Stalą aż 26:34.
Pierwsze symptomy poprawy w ich grze można było dostrzec w drugiej połowie kolejnego wyjazdowego starcia z Sandrą Spa Pogonią Szczecin. Chwilowe zrywy również nie wystarczyły jednak do odniesienia sukcesu. To szczecinianie wygrali 26:23.
W ostatnim, niedzielnym starciu w Stegu Arenie pod pewnymi względami oglądaliśmy już taką Gwardię, jaką chciałoby się zawsze widzieć. Mowa tu w szczególności o grze w obronie. Wyżej notowanemu Górnikowi Zabrze pozwoliła ona rzucić bowiem zaledwie 20 bramek. Problem w tym, że gracze z Opola natrafili na równie szczelną defensywę po stronie rywala. Koniec końców rzucili oni tylko 19 goli, marnując na kilka sekund przed końcem idealną okazję na doprowadzenie do rzutów karnych.
- To była jedna z trzech dobrych sytuacji, jakie mieliśmy w końcówce meczu - zauważał Adam Malcher, bramkarz Gwardii. - Gdybyśmy wykorzystali choć jedną, prawdopodobnie doszłoby do serii rzutów karnych. A tak trudno coś konstruktywnego powiedzieć. Pozostał żal, choć niby mogliśmy zejść z boiska z podniesionymi głowami, bo zaciekle walczyliśmy do ostatnich chwil.
Jeżeli opolski zespół zagra jednak z podobnym zacięciem w Tarnowie, o wynik konfrontacji może być spokojny. Tamtejsza Grupa Azoty to obecnie przedostatnia, 13. siła w PGNiG Superlidze i ekipa przynajmniej o klasę słabsza od Górnika. Na stratę kolejnych punktów Gwardia nie może sobie więc już pozwolić, tym bardziej, że w piątek czeka ją bój z mistrzem kraju - Vive Kielce...
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?