PGNiG Superliga. Gwardia Opole zaczyna walkę o brązowy medal z MMTS-em Kwidzyn. Może napisać trwałą historię

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Dla rozgrywającego Antoniego Łangowskiego mecze o brąz z MMTS-em będą dwoma ostatnimi występami w Gwardii.
Dla rozgrywającego Antoniego Łangowskiego mecze o brąz z MMTS-em będą dwoma ostatnimi występami w Gwardii. Mirosław Szozda
Gwardia Opole już dziś (21.05) o godz. 20.15 rozegra pierwszy, wyjazdowy mecz o brązowy medal PGNiG Superligi z MMTS-em Kwidzyn. I nie ma co ukrywać: ma naprawdę duże szanse, by zakończyć sezon na podium.

Jeżeli opolanom udałoby się ukończyć ligowe zmagania na 3. pozycji, po raz kolejny na stałe zapisaliby się oni nie tylko w historii klubu, ale i całego sportu w naszym regionie. Jak dotąd bowiem w siedmioosobowej odmianie piłki ręcznej klub z Opola tylko raz wywalczył medal. Stało się to jednak już bardzo dawno temu, dokładnie w 1964 roku, kiedy to sięgnął właśnie po brąz.

Już rok temu gwardziści nie byli dalecy od powtórzenia tego wyczynu. Po sensacyjnym ograniu Wisły Płock w pierwszym meczu półfinałowym,nie dali jednak rady sprawdzić kolejnej sensacji. Najpierw przegrali rewanż z płocczanami, a w bojach o 3. lokatę dwukrotnie musieli uznać wyższość także faworyzowanych Azotów Puławy.

Lecz teraz ich położenie przed rywalizacją o brązowy krążek wygląda już inaczej. Wszystko bowiem przemawia na ich korzyść i w bojach z MMTS-em Kwidzyn to oni będą faworytem. Należy jednak pamiętać, że określenie „zdecydowanym” byłoby w tym przypadku na wyrost.

Za Gwardią przemawiają jednak przede wszystkim dwie rzeczy: historia jej starć z kwidzynianami w obecnym sezonie oraz ich półfinałowa dyspozycja na tle najbliższego rywala.

Nawiązując do tej pierwszej, w fazie zasadniczej ekipa z Opola dwukrotnie okazała się lepsza od MMTS-u. Najpierw, we wrześniu wygrała w Kwidzynie 27:26, a następnie, przed własną publicznością, na początku lutego, triumfowała 24:21. Jak więc widać, za każdym razem sukces przychodził jej z naprawdę dużym trudem.

Skupiając się natomiast na znacznie świeższych wspomnieniach, czyli na tym, co wydarzyło się w półfinałach, to Gwardia wypadła już dużo korzystniej niż MMTS, który był kompletnie bezradny w obu potyczkach z Wisłą Płock (13:25) i (16:28).

W tym samym czasie opolscy szczypiorniści bardzo solidnie uprzykrzyli życie aktualnemu mistrzowi kraju i zarazem jednej z czołowych drużyn w Europie - Vive Kielce. A szczególnie w pierwszym meczu, kiedy to u siebie dokonali cudu, wygrywając 32:31. Rewanż już pewnie wygrali kielczanie (37:28), ale w nim również Gwardia miała fragmenty dobrej gry i ambicji na pewno nie można było jej graczom odmówić.

- Nie można mówić, że po pierwszym meczu z Vive narobiliśmy kibicom apetytu. Byliśmy dumni, że udało nam się wygrać jedną bramką - mówił Rafał Kuptel, trener zespołu z Opola. - W rewanżu Vive postawiło nam jednak jeszcze bardziej wymagające warunki i z czasem po prostu pękliśmy.

Teraz różnica będzie taka, że w półfinale Gwardia mogła, a teraz niejako będzie musiała. Bo choć MMTS Kwidzyn niespodziewanie w ćwierćfinale ograł Górnika Zabrze, to jednak drugi raz taka okazja do zdobycia medalu może się dla opolan szybko nie powtórzyć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska